Zamierza to zrobić zatrudniając na belgijskich połączeniach załogi pochodzące z innych krajów.

Powodem zakłóceń w rozkładzie jest strajk belgijskich załóg, a pracownicy ostrzegają irlandzkiego pracodawcę, że nie respektuje fundamentalnych praw pracowniczych. Obie strony wcześniej próbowały dojść do porozumienia, ale negocjacje zakończyły się patem. Nie pomogła także mediacja, bo nie przyniosła efektów na które liczono. Związkowcy przypominają, że trzy lata temu Irlandczycy zobowiązali się do przestrzegania belgijskiego prawa pracy, ale ani przez moment go nie akceptowali.

Warto pamiętać, że konflikty między pracownikami a zarządami linii lotniczych nie są kwalifikowane w Unii Europejskiej jako „siła wyższa”, a skoro informacja o strajku została podana do publicznej wiadomości na mniej, niż 14 dni przed planowanym wylotem, to pasażerom Ryanaira, których loty zostały odwołane należy się przynajmniej po 250 euro odszkodowania.

Belgijskie załogi Ryanaira strajkowały już wcześniej I zawsze z tego samego powodu: nieprzestrzegania miejscowego prawa przez Irlandczyków. Ostatni strajk miał miejsce 1 kwietnia. Wtedy związkowcy domagali się honorowania miejscowych zasad ubezpieczenia. I zapowiedzieli, że jeśli pracodawca nie zmieni swojego podejścia do belgijskiego prawa, to strona społeczna jest zdecydowana na akcję protestacyjną. Związkowcy zapowiedzieli wówczas, że swoją akcję koordynują z kolegami z innych krajów, zwłaszcza blisko współpracują z Francuzami.