Całkowite zadłużenie branży transportowej notowane w KRD wynosi 664 mln 144 tys. 592,32 zł, co oznacza wzrost o 36 proc. w porównaniu do lutego ub. roku. W tym czasie przybyło również 4 tys. nowych dłużników reprezentujących tę branżę i aktualnie jest ich 20 tys. 928. Symbolem pogłębiającego się kryzysu jest rekordowy dług jednej firmy odnotowany w KRD. Jeśli rok temu było 8 mln zł, to aktualny "rekordzista" jest winien wierzycielom przeszło 44 mln zł. Ponadto w KRD jest notowanych kilkanaście firm z długiem przekraczającym 1 mln zł - czytamy w raporcie „Polski transport stoi w korku zatorów płatniczych – sytuacja finansowa w branży”, którego partnerem jest organizacja pracodawców Transport i Logistyka Polska.
Jak wynika z zaprezentowanego we wtorek raportu, jest to efekt "piętrzących się kłopotów" przewoźników w działalności transgranicznej – zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie Europy.
Jak powiedział PAP prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, problemem polskiej branży transportowej jest m.in. jej duże rozproszenie. "Mamy bardzo dużo firm, które dysponują 2-4 ciężarówkami i przy niskich marżach nie są w stanie zarobić na tyle dużo, żeby pokryć rosnące koszty działalności, nie wspominając o gromadzeniu środków potrzebnych do inwestycji i rozwoju. Często słyszymy od właścicieli tych firm, że wożą towary tylko po to, żeby utrzymać pracowników i przeczekać złe czasy. To jest też główne źródło ich tarapatów, bo dla zdobycia zlecenia często przyjmują na giełdach transportowych zlecenia bez weryfikacji kontrahenta i trafiają na dłużników" - zauważył. Dodał, że kiedy nie dostają zapłaty za kilka kolejnych faktur, przestają płacić innym i stają się dłużnikami. "Między innymi właśnie kłopoty branży transportowej i konieczność szybkiej weryfikacji kontrahentów skłoniła nas do opracowania specjalnej aplikacji na smartfona, która pozwala na sprawdzenie wiarygodności potencjalnego klienta bez konieczności użycia komputera" - powiedział prezes Łącki.
Według autorów raportu, o problemach polskich firm transportowych spowodowanych embargiem rosyjskim wprowadzonym w 2014 roku mówi się od dłuższego czasu. Embargo "oznaczało bolesny cios dla polskich firm, które zdecydowanie dominowały w przewozie towarów na Wschód i nagle utraciły istotne oraz dochodowe kontrakty (…) W samym 2015 roku import z Unii Europejskiej spadł o 40 proc. Lwią część transportu tych towarów obsługiwały właśnie firmy z Polski" - czytamy w raporcie.
Od niedawna problematyczne stają się także kursy w głąb UE. "Dziewięć państw (Francja, Austria, Belgia, Dania, Niemcy, Włochy, Luksemburg, Szwecja i Norwegia) zdecydowało się na podpisanie tzw. sojuszu drogowego, który może w jeszcze większym stopniu przyczynić się do osłabienia pozycji polskich firm transportowych działających na rynkach zachodnich" - wskazano w raporcie.