Bo sama Lufthansa nadal miała straty, a zysk pochodził od Brussels Airlines, Austrian Airlines i Swissa, oraz z operacji cargo. Zysk mają także niskokosztowe linie Eurowings, które skorzystały z ożywienia na europejskim rynku przewozów pasażerskich.
Otwieranie się kolejnych rynków, w tym przede wszystkim amerykańskiego od najbliższego poniedziałku (8 listopada), dobrze rokują także w czwartym kwartale. Otwiera się również powoli Japonia, Niemcy (Lufthansa), Austriacy (Austrian Airlines), Belgia (Brussels Airlines) i Szwajcarzy (Swiss) mogą latać do Singapuru, gdzie z kolei rośnie popyt na rejsy do Australii. Grupa wznawia także połączenia do Indii, Tajlandii oraz na Sri Lankę. Czyli wszystko wskazuje, że nie tylko trzeci kwartał 2021, ale i całe II półrocze będzie na plusie.
Zysk Grupy LH jest skromniutki w porównaniu z tym, do czego przyzwyczaili rynek Niemcy i przed opodatkowaniem wyniósł 17 mln euro, ale jest to pierwszy raz od wybuchu pandemii COVID-19, kiedy linie są na plusie. A co więcej, na rynku nie przewidziano, że linie z Grupy LH tak szybko wylecą ze strat. Analitycy, którzy na zlecenie Bloomberga prognozowali wyniki zakładali 169 mln euro straty.
Skąd więc wziął się zysk? Pomogły przede wszystkim świetne wyniki cargo, zwłaszcza to przewożone pod pokładami samolotów. Dział cargo w III kwartale 2021 był 301 mln euro na plusie. Ruszyły także letnie przewozy pasażerskie, a Lufthansa robiła co mogła, aby jak najwięcej osób skusiło się na jej ofertę, między innymi wysyłając z Monachium i Frankfurtu szerokokadłubowe maszyny na Majorkę.
Przy tym doskonała pogoda na półwyspie Iberyjskim spowodowała, że do końca września samoloty z Niemiec na południe latały wypełnione do ostatniego miejsca. Dzisiaj linia notuje poziom rezerwacji na poziomie 80 proc. okresu sprzed COVID-19, a czas między założeniem rezerwacji a rejsem nieustannie się wydłuża. Linia w tej chwili prognozuje, że w roku 2022 wykorzysta 70 proc. swoich mocy operacyjnych.