Irlandzka linia nie jest jedyną, której MAX przeleciał bez lądowania z Seattle do Europy. Wcześniej zrobiły to samoloty TUI. A przebyty dystans jest równy na przykład odległości dzielącej Warszawę od Kolombo na Sri Lance, doleciałby też z łatwością choćby do Delhi, dokąd jest o 2 tysiące kilometrów bliżej. Jak na razie jednak Ryanair lata nimi nie dalej, jak z londyńskiego Stansted do Pafos na Cyprze, które dzieli dystans 3,2 tys. km, a Smartwings wozi z Warszawy turystów na Wyspy Zielonego Przylądka. Wcześniej czeski przewoźnik na tej trasie zmuszony był do międzylądowania w Barcelonie, bo musiał uzupełnić paliwo.