Konferencja IATA. Przewoźnicy liczą straty i czekają na ruch biznesowy

Do Bostonu zjeżdżają się prezesi najważniejszych linii lotniczych świata. Spotkają się z opóźnieniem, bo doroczna konferencja Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) zaplanowana była na czerwiec.

Publikacja: 03.10.2021 12:10

Konferencja IATA. Przewoźnicy liczą straty i czekają na ruch biznesowy

Foto: Adobe Stock

IATA dzisiaj zrzesza prawie 300 przewoźników, którzy wykonują 82 proc. światowych połączeń.

Termin został przeniesiony na październik, bo przedstawiciele tej organizacji byli zdeterminowani, żeby branża mogła spotkać się osobiście. Będzie to pierwsze takie spotkanie od ponad 2 lat. Ale jeszcze wtedy, wiosną gdy podejmowano decyzję, że WZA IATA odbędzie się w Bostonie na zaproszenie zbazowanego tutaj przewoźnika JET Blue sądzono, że rynek amerykański do tego czasu się otworzy. Nic z tego, bo wjazd do USA jest bardzo utrudniony. Podobne konferencje z innych branż zostały odwołane.

Ale jeszcze w marcu szefem IATA był Alexandre de Juniac, który był zdeterminowany, żeby wszystko odbyło się tak normalnie, jak to tylko jest możliwe. — Decydując się na przesunięcie daty z czerwca na październik i umożliwiając spotkania osobiste musimy udowodnić światu, że nasza branża jest zdeterminowana, żeby znów łączyć świat — mówił de Juniac.

Czytaj więcej

Jak polecieć do USA? Dużo formalności, ale samoloty pełne

Początkowo sądzono, że uczestników będzie znacznie mniej niż zazwyczaj, kiedy do Meksyku, Dauhy czy Singapuru, bądź RPA zjeżdżało się po 2 tysiące delegatów. I rzeczywiście będzie ich mniej. Tyle że nie 100, jak sądzono jeszcze w lipcu, ale ponad 700. Pełna reprezentacja będzie chyba tylko ze Stanów Zjednoczonych. Z Europy przyjechali prezesi Lufthansy, Air France KLM, British Airways, Iberii i LOT-u. Z Bliskiego Wschodu Qatar Airways i Emirates. Są także prezesi Boeinga i Airbusa. Nie będzie szefów linii japońskich, nadal nie wiadomo, czy przyjadą Chińczycy.

Tematy rozmów będą zupełnie inne, niż te dwa lata temu, kiedy przewoźnicy zastanawiali się, jak zagospodarować rosnący popyt na podróże. Teraz ich prezesi będą mówić przede wszystkim o tym, jak zachęcić do latania, aby mogli znów eksploatować odstawione samoloty. Na przykład LOT ma zaparkowane 3 Dreamlinery, czyli jedną piątą floty dalekiego zasięgu.

W kwietniu IATA prognozowała globalne straty branży na ten rok wielkości 48 mld dolarów. To już mało z odnotowanymi rok temu — 126 mld. Najnowsze prognozy poznamy w poniedziałek, 4 października. Ale wielkich niespodzianek raczej spodziewać się nie można w sytuacji, kiedy rejsy atlantyckie otworzą się dopiero od początku listopada. A to ten kierunek właśnie był dla obu stron Atlantyku maszynką do robienia pieniędzy i w 2019 roku przynosił liniom europejskim 16 proc. przychodów i miał kluczowe znaczenie dla ich sytuacji finansowej. Amerykanie byli jeszcze bardziej uzależnieni od operacji atlantyckich, ponieważ stanowiły one 31 proc. ich przychodów — wynika z ostatnich danych IATA. Tymczasem w II kwartale 2021 w przypadku linii europejskich spadek tych połączeń wyniósł aż 66 proc.

Teraz Europejczycy zarabiają przede wszystkim na rejsach wakacyjnych, a popyt na nie właśnie się kończy.

— Przewoźnicy muszą się jednak przyzwyczaić do tego, że to właśnie podróże turystyczne będą teraz głównym źródłem ich dochodu. Podróże biznesowe zaczną się później— mówi Conor Cunningham, analityk w amerykańskiej firmie konsultingowej MKM Partners. Chyba nawet dużo później w sytuacji, kiedy wiele firm, zwłaszcza w USA, ogłasza kolejne odłożenie daty powrotu pracowników do biur, który ma nastąpić albo w grudniu tego roku, albo dopiero na początku 2022. Tak zdecydowały już amerykańskie banki Wells Fargo i BlackRock, ale i Facebook, i Microsoft. Według raportu Deutsche Banku linie amerykańskie zamierzają w październiku ograniczyć rejsy międzynarodowe o 35 proc., potem po otwarciu rynku USA w listopadzie o 28 proc. i dopiero w grudniu o 18 proc. — To wszystko w porównaniu z 2019. Oczywiście sytuacja zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja pandemiczna, ale mam wrażenie, że powoli zbliżamy się do tego, aby ją opanować — mówi Scott Kirby, prezes United Airlines.

— Nie ma co się łudzić, regularne podróże biznesowe ożywią się dopiero, kiedy pracownicy wrócą za swoje biurka i będą codziennie pojawiać się w pracy. I dotyczy to obu stron Atlantyku — uważa Samuel Engel, szef ICF doradczej firmy z rynku lotniczego.

Ale skłonienie pasażerów, żeby brali wakacje w październiku czy listopadzie też nie będzie takie łatwe w sytuacji, kiedy większość rynków azjatyckich jest zamknięta. Chiny zapewne nie otworzą się do połowy 2022, Tajlandia to się otwiera, to zamyka, trudno jest wjechać do Malezji, a Indie i Sri Lanka pozostają zamknięte. Pozostają oczywiście Malediwy, Mauritius i Seszele oraz Zanzibar. Ale są to kierunki bardzo drogie. Seszele mogą stanieć w Polsce od grudnia tego roku, bo linia Air Seychelles otworzy połączenie z warszawskim lotniskiem Chopina.

IATA dzisiaj zrzesza prawie 300 przewoźników, którzy wykonują 82 proc. światowych połączeń.

Termin został przeniesiony na październik, bo przedstawiciele tej organizacji byli zdeterminowani, żeby branża mogła spotkać się osobiście. Będzie to pierwsze takie spotkanie od ponad 2 lat. Ale jeszcze wtedy, wiosną gdy podejmowano decyzję, że WZA IATA odbędzie się w Bostonie na zaproszenie zbazowanego tutaj przewoźnika JET Blue sądzono, że rynek amerykański do tego czasu się otworzy. Nic z tego, bo wjazd do USA jest bardzo utrudniony. Podobne konferencje z innych branż zostały odwołane.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Branża lotnicza rozpala emocje. Temat kampanii wyborczych w całej Europie
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie