Kilka dni temu wysłał pan list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym wzywa pan polski rząd do odmowy zatwierdzenia nowych stawek Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Czyli znów Polska naraziła się Ryanairowi?
MICHAEL O'LEARY: Nie jestem zły na Polskę, tylko na Polską Agencję Żeglugi Powietrznej, która chce ukarać konsumentów. Oczywiście rozumiem, że cała branża lotnicza straciła finansowo podczas pandemii Covid-19 i linie lotnicze nadal nie są w stanie pokryć swoich strat. Podobnie jest z lotniskami, a PAŻP wymyślił sobie, że pokryje braki z podwyższonych opłat.
Ale Polska jako rynek cały czas nas przyjemnie zaskakuje, rośniemy tutaj bardzo szybko, inwestujemy na lotniskach, zatrudniamy coraz więcej ludzi. Właśnie ogłosiliśmy 25 nowych połączeń z pięciu lotnisk na okres zimowy, bo zauważyliśmy, jak szybko przyrasta ruch lotniczy tak z Polski, jak i do Polski. A że mamy czasami kłopoty z PAŻP-em i rządem? No cóż, przywykliśmy już do tego. Nie niepokoi mnie także, że nie dostałem jeszcze odpowiedzi od polskiego premiera, bo przyzwyczaiłem się, że politycy się nie spieszą.
Czytaj więcej
Malta, Helsinki, Ryga, Sztokholm, Walencja, Amman, Agadir, Budapeszt - to miasta, do których chce zimą latać z Polski Ryanair - ogłosił to dzisiaj w Warszawie prezes Michael O'Leary.
W liście do premiera napisał pan o możliwości wyjścia Ryanaira z Polski. Czy to było na serio? Nie bardzo panu wierzę.