Negocjacje w Wiedniu Iranu z 6 mocarstwami zbliżają się do historycznego porozumienia, które rozwiąże ponad 12-letni spór o ambicje jądrowe Teheranu. Dla Iranu perspektywa zniesienia sankcji i amerykańskiego embarga oznacza szansę odnowienia floty samolotów, których przeciętny wiek wynosi 23 lata, niemal dwukrotnie więcej od średniej na świecie i do tego po przystępnych cenach, po latach płacenia stawek czarnorynkowych.
Dla Airbusa, Boeinga i innych to może oznaczać kontakty za 20 mld dolarów. A dla 38-letniego samolotu B747SP Iran Air to byłaby zasłużona emerytura. — Istnieje wiele samolotów będących naprawdę u kresu swego biznesowego życia - uważa doradca z brytyjskiej Ascend Flightglobal, Maximo Bainza. — Iran będzie bardzo atrakcyjnym rynkiem, gdy sankcje zostaną zniesione.
Szef Iran Air, Farhad Parvaresh powiedział agencji Reutera w 2014 r., że natychmiast po złagodzeniu sankcji Iran będzie starać się o uzyskanie w krótkim czasie co najmniej 100 samolotów szerokokadlubowcyh i krótkiego zasięgu, ale w razie fiaska rozmów zwróci się do Rosji i Chin. Irańscy i zachodni przedstawiciele sektora oceniają, że Iran, kraj 80 mln mieszkańców, będzie potrzebować w ciągu najbliższej dekady 400 samolotów, co oznacza duży biznes dla obu największych producentów na Zachodzie ze względu na długi czas oczekiwania na dostawy.
Mówi się o zakupie najnowszych B787 Boeinga i A350 Airbusa jako uzupełnieniu najbardziej potrzebnych B737 i B777. A320 i A330, a nawet o najnowszej wersji jumbo jeta B747-8 będącego nadal w produkcji, ale tracącego w sprzedaży.
Boeing w lepszej sytuacji
Boeing wydaje się być w lepszej sytuacji w skorzystaniu z pierwszej serii zakupów po części dlatego, że Francja, mająca 11 proc. udziałów w Airbusie zajęła szczególnie jastrzębie stanowisko w rozmowach jądrowych. Paryż usztywnił się wobec Teheranu w ostatnich latach, bo Francja popiera sunnickich rywali irańskich szyitów w Zatoce, Katarze i Arabii Saudyjskiej.