Niektóre drzwi lepiej pozostawić zamknięte. Zwłaszcza te od pokoju numer 10 w prowincjonalnym motelu o nazwie Sunshine. W maju 1961 roku wydarzyło się tam coś niewytłumaczalnego, co zmieniło losy świata. Od tego momentu pokój funkcjonuje poza czasem i przestrzenią, a przedmioty pochodzące z „dziesiątki” nabrały niezwykłej, potężnej mocy. Do chwili obecnej przetrwało ich około stu.
Zachował się m.in. grzebień, który zatrzymuje czas na dziesięć sekund, i bilet autobusowy, który po dotknięciu wysyła posiadacza w odległe miejsca. Osobliwie prezentuje się również pewien długopis. Z jego pomocą można ugotować wszystko, czego się nim dotknie. Ale te gadżety to jedynie niewinne zabawki w porównaniu z malutkim kluczykiem na czerwonym breloczku.
Fabuła amerykańskiego serialu rozpoczyna się w chwili, gdy w jednym z lombardów ktoś chce ów niepozornie wyglądający przedmiot kupić za... dwa miliony dolarów. Właściciel lombardu już zaciera ręce, jednak do transakcji nie dochodzi. Bandyci zabijają jej uczestników. Na miejsce zbrodni przybywa policja, ale śledczy mają problem – nie są w stanie ustalić, co było narzędziem zbrodni.
Prowadzący śledztwo detektyw Joe Miller (Peter Krause, gwiazda serialu „Sześć stóp pod ziemią”) stara się dotrzeć do jedynego ocalałego świadka wydarzeń, młodego Ignatia. Chłopak w niepojęty dla policjanta sposób dwukrotnie wymyka mu się z rąk. Później, równie tajemniczo, śmiertelnie ranny pojawia się w domu Millera i przekazuje mu kluczyk. Detektyw nie spodziewa się, że to początek kłopotów. Wkrótce zaginie córka jego córka Anna (Elle Fanning)...
„Zagubiony pokój” wykorzystuje klasyczne baśniowe motywy – zagubionej komnaty i magicznego klucza do zamkniętych drzwi, ale przyobleka je w kostium opowieści science fiction. Nie należy się też spodziewać, że fabuła tego miniserialu będzie tak prosta jak w tradycyjnych bajkach. Twórcy mieszają wątki, mylą tropy. Miłośnicy filmowych łamigłówek powinni być usatysfakcjonowani, bo „Zagubiony pokój” konstrukcją przypomina „Zagubionych” J. J. Abramsa.