Bohater trafia do kraju, w którym wszystko jest inne niż w rodzinnej wiosce. Dowiaduje się między innymi, co to jest toaleta i do czego służy winda, a lekcje angielskiego pobiera u członków ulicznego gangu. Amerykanie traktują egzotycznego gościa z pobłażaniem, choć czasem biorą nogi za pas, gdy ten na ulicy chce się z każdym wylewnie uściskać. Oprócz realizacji narodowej misji Kazach ma jeszcze jeden cel – ujrzawszy w telewizji Pamelę Anderson, postanawia odnaleźć aktorkę i wyznać jej miłość.
Film o przydługim tytule „Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej", w którym w roli głównej wystąpił znany komik Sacha Baron Cohen, był jednym z największych przebojów komediowych w USA. Nie ma w nim klasycznej fabuły – zrealizowano go w konwencji dokumentu, choć według napisanego wcześniej scenariusza (który uzyskał nominację do Oscara). Podszywając się pod fikcyjną postać Borata, Cohen rozmawia z nieświadomymi mistyfikacji ludźmi, prowokując ich do pewnych zachowań i do wyrażania rozbrajająco szczerych opinii.
Kazachski dziennikarz sam bez ogródek głosi ekstremalnie rasistowskie, nacjonalistyczne i seksistowskie poglądy, które człowieka Zachodu stawiałyby poza marginesem społeczeństwa, przywykłego do politycznej poprawności, ale słyszane z ust tak egzotycznego gościa, wywołują porozumiewawcze mrugnięcie okiem. Rozmówcy Borata szczerze wyznają, że również chętnie karaliby homoseksualistów śmiercią i nie mieliby nic przeciwko przywróceniu niewolnictwa. Na pytanie, czy oferowane auto nadaje się do rozjeżdżania Cyganów, diler samochodowy zapewnia klienta, że jak najbardziej. Oprócz scen autentycznie zabawnych w filmie znalazło się też kilka budzących niesmak, lecz całość mówi o współczesnym społeczeństwie więcej niż niejedna sążnista rozprawa naukowa. Dlatego warto obejrzeć Borata, by pośmiać się także z samego siebie.
BORAT: PODPATRZONE W AMERYCE