Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla – Birmanka Aung San Suu Kyi przez 20 lat przebywała w areszcie domowym w Rangunie, w swojej ojczyźnie Birmie. Oznaczało to wieczne rozterki, bo oprócz politycznej działalności, była też żoną i matką miała prywatne życie w Oxfordzie.
- Chciałabym być z rodziną – twierdziła Aung. - Zobaczyć jak dorastają moi synowie. Jednak nie mam wątpliwości, że postąpiłam słusznie. Wybrałam pozostanie w kraju z moimi rodakami.
Twardy charakter kształtował się u niej już w dzieciństwie. Ojciec Suu, założyciel niepodległej Birmy, został zamordowany, gdy miała zaledwie dwa lata. Wychowywała ją mama – ambasador birmański w Indiach. W czasie studiów w Oxfordzie w latach 60. Suu Kyi brała udział, choć niewielki, w radykalnym ruchu studenckim tamtych czasów. Wtedy poznała nauczyciela akademickiego Michaela Arisa, zajmującego się Tybetem. Stał się jej mężem, z którym wiodła zgodne życie przez 15 lat i urodziła mu dwóch synów.
Wszystko zmieniło się w 1988 roku, kiedy pojechała do rodzinnego Rangunu, by opiekować się umierającą matką. Birma była państwem odizolowanym od reszty świata, 30 lat rządów junty wojskowej zmieniło ten kraj w najbardziej zacofany w regionie. Wiosną 1988 roku problemy gospodarcze po raz pierwszy od dziesiątków lat wyprowadziły demonstrantów na ulice stolicy.
Opiekująca się matką w szpitalu w centrum Rangunu Suu Kyi, zgodziła się przemówić na wiecu w Szwedagon – i wtedy uznano ją za przywódczynię opozycji. Suu Kyi z kolegami utworzyli Narodową Ligę na rzecz Demokracji – NLD. Kiedy kilka tygodni później junta wojskowa wprowadziła stan wojenny - została uwięziona we własnym domu. Mieszkała z nią tylko jej gospodyni.