Aktor nie do kupienia

Film, który nakręciła 10 lat temu Krystyna Piaseczna, jest rodzajem monologu wybitnego artysty opowiadającego o swoich wyborach życiowych i zawodowych

Publikacja: 10.09.2009 18:32

Aktor nie do kupienia

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

To zawód, w którym rośnie się z życiem, im jest się starszym, tym powinno się być lepszym, bo ma się za sobą coraz więcej doświadczeń i przeżyć – mówił przed kamerą Zbigniew Zapasiewicz.

Pochodził z domu ze świetnymi tradycjami, w którym naczelne miejsce zajmowały teatr i literatura – jego matka była siostrą Jana i Jerzego Kreczmarów. W żoliborskim liceum, do którego uczęszczał, statystował jedynie w szkolnych przedstawieniach. Nie potrafił pokonać nieśmiałości. Pierwszą miłością Zbigniewa Zapasiewicza była matematyka, z której zrezygnował później na rzecz chemii – przez rok studiował ją na Politechnice Warszawskiej. Teoria przychodziła mu łatwo, ale nie przebrnął przez zajęcia praktyczne, bo jak wyznał samokrytycznie – miał dwie lewe ręce.

Po roku zdał do warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Z grupą kolegów zadebiutował w Teatrze Klasycznym w 1956 roku. Za najlepszy okres w swej zawodowej biografii uważał 24 lata spędzone w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Zagrał tam m.in. Pijaka w „Ślubie” Gombrowicza, Ojca w „Pieszo” Mrożka, Kubusia Fatalistę. Przez trzy sezony był nawet szefem tego teatru, ale wspominał ten czas jako porażkę. – Mam poczucie, że kilku kolegów mnie zdradziło – mówi w filmie z goryczą.

Role w filmach Krzysztofa Zanussiego, m.in. w „Za ścianą” i „Barwach ochronnych”, przydały mu etykietkę intelektualisty, której nie uważał za prawdziwą. – Jestem aktorem komediowym – twierdził.

Dla aktorstwa zrezygnował z wielu wygód, przez wiele lat mieszkał w wynajmowanych mieszkaniach. Czasem odczuwał żal, że w taki sposób potoczyło się jego życie.

Zabrakło w tym filmie wypowiedzi kolegów i bliskich Zbigniewa Zapasiewicza. Jest za to opowieść aktora, nie – komedianta. Zawsze wysoko stawiał sobie poprzeczkę. Stronił od taniego poklasku i sławy z kolorowych gazet. Był wyznawcą sztuki przez duże „S” nie w słowach, ale w działaniu. Nie przyjmował serialowych propozycji, które przyniosłyby korzyści finansowe. Był nie do kupienia. Bardzo go brakuje.

[i]Zbigniew Zapasiewicz

11.35 | tvp kultura | wtorek[/i]

To zawód, w którym rośnie się z życiem, im jest się starszym, tym powinno się być lepszym, bo ma się za sobą coraz więcej doświadczeń i przeżyć – mówił przed kamerą Zbigniew Zapasiewicz.

Pochodził z domu ze świetnymi tradycjami, w którym naczelne miejsce zajmowały teatr i literatura – jego matka była siostrą Jana i Jerzego Kreczmarów. W żoliborskim liceum, do którego uczęszczał, statystował jedynie w szkolnych przedstawieniach. Nie potrafił pokonać nieśmiałości. Pierwszą miłością Zbigniewa Zapasiewicza była matematyka, z której zrezygnował później na rzecz chemii – przez rok studiował ją na Politechnice Warszawskiej. Teoria przychodziła mu łatwo, ale nie przebrnął przez zajęcia praktyczne, bo jak wyznał samokrytycznie – miał dwie lewe ręce.

Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów