W południowych Indiach żyje około 30 tysięcy dewadasi. Dewa – znaczy „bóg", dasi - „niewolnica".
Mówią, że jeśli ofiaruje się dziecko Yellammie, bogini pobłogosławi rodzinę - opowiada jedna z bohaterek filmu. - Ale to wszystko kłamstwo. Rodziny robią to dla swojego dobra. Niszczą nam życie.
Dewadasi nigdy nie wyjdą za mąż. Kiedy osiągają dojrzałość płciową zostają zmuszane do świadczenia usług seksualnych. Choć zwyczaj ten został zdelegalizowany ponad 60 lat temu - trwa.
To piekło organizują młodym kobietom, ich bliscy, często - matki. Zarobione przez dewadasi pieniądze utrzymują nieraz całe rodziny. To kruszy skrupuły nawet wtedy, gdy nastolatki chcą chodzić do szkoły, a nie oddawać się mężczyznom. Film pokazuje, że bywają nimi nawet szwagrowie...
Obecnie dewadasi pochodzą wyłącznie ze społeczności dalitów – niedotykalnych. Jednak dawniej cieszyły się wysokim statusem społecznym. Od dziecka uczono je codziennych rytuałów mających na celu oddawanie czci i zadowalanie bogów. Pobierały lekcje sztuki i muzyki. Potem zostawały kochankami mężczyzn z wyższych kast, nawet kapłana albo księcia.