– Lata 30. są wyjątkowo interesujące w naszej historii – powiedział Andrzej Strzelecki, autor i reżyser spektaklu. – Wiele spraw z tamtego czasu odbija się obecnie echem, jeśli nie czkawką. Zaciekawiło mnie, że mechanizmy dzisiejszych działań politycznych w niektórych momentach przypominają tamta z lat 30. „Paradiso" stwarza pozór miejsca, które daje radość i szczęście, a w rzeczywistości jest „Titanikiem".
Kino i Bereza
Autorskie przedstawienie Andrzeja Strzeleckiego kontynuuje jego teatralno-muzyczne podróże, które widzowie Teatru TV widzieli po raz ostatni dziesięć lat temu w kryminalno-przygodowo-miłosnej „Warszawie". Wtedy wydarzenia rozgrywały się 31 sierpnia i 1 września 1939 roku.
Akcja „Paradiso" toczy się kilka tygodni przed nadciągającą zawieruchą II wojny światowej, również w stolicy, w lokalu przypominającym otwartą w 1931 roku Adrię. Było to słynne miejsce przyciągające ówczesne elity – literatów, przemysłowców, ziemian, polityków, oficerów, aktorów. Do tańca przygrywały im trzy orkiestry, m.in. Jerzego Petersburskiego i Artura Golda. W spektaklu piosenki z muzyką Marka Stefankiewicza interpretuje Katarzyna Dąbrowska w roli gwiazdy „Paradiso".
Jednocześnie toczące się w „Paradiso" wydarzenia koncentrują się wokół siedzących przy stolikach bohaterów. Roztrząsają sprawy towarzyskie, obyczajowe, handlowe, kryminalne. Małe historie splatają się w wielkie.
Producent filmowy Maurycy Grunberg (Wojciech Pszoniak) szuka środków na zrealizowanie filmu „Jak niewiele zostaje z marzeń". Chciałby w nim zagrać aktor Kazimierz Orsza (Jan Englert). Grunberg zwraca się z propozycją do przedsiębiorcy Witolda Banickiego (Piotr Fronczewski), który odpowiada: „Bardzo lubię i cenię, co pan robi, ale nie do tego stopnia". Wierzejski (Piotr Machalica) dąży do zemsty na sprawcy swego uwięzienia – wiceministrze MSW Konstantym Barwińskim (Sławomir Orzechowski). A hrabina Nelly Sarzyńska (Ewa Wiśniewska) – emanuje blaskiem kobiecości.