Wojażer wraca do źródeł
„Drewnianego człowieka”, swój drugi autorski spektakl. Powstało przedstawienie niezwykłej urody i głębi. Jak zapowiadał przed premierą, synteza jego twórczości i życia, kontynuacja „Białego jelenia”. Okazało się, że można wstąpić dwa razy do tej samej rzeki.
Po 14 latach Stasys Eidrigevičius wrócił do teatru, by zrealizować Eidrigevičius nie poprzestał na retrospekcji minionych zdarzeń i przeżyć lub obrazów z poprzedniej inscenizacji. „Drewniany człowiek” to znacznie więcej – artystyczna reinterpretacja dotychczasowych doświadczeń. Autonomiczny fascynujący spektakl, choć artysta wplata weń znane ze swej twórczości wątki (wspomnienie rodzinnej Litwy) czy rekwizyty (drzewa, maski, wielofunkcyjne proste drewniane przedmioty). I nadaje scenicznej przypowieści baśniowo-poetycki ton.„Biały jeleń” i „Drewniany człowiek” dopełniają się, ale nie powielają. Pierwszy był bardziej biograficzny i narracyjnie rozbudowany.
Drugi ma filmową płynność kadrów i krystaliczną przejrzystość. Mówi o kreacyjnych siłach człowieka, o tym, jak powstaje sztuka, gdzie są źródła twórczości samego artysty – malarza, grafika, inscenizatora. Wyrafinowane plastycznie obrazy współgrają z dojrzałą mądrością i prostotą spostrzeżeń. Proces twórczy według Stasysa jest integralną częścią ludzkiej natury. Równie naturalną jak dla jego matki pieczenie chleba czy dla ojca praca w lesie. Drewniany człowiek to dzieło i alter ego twórcy. Dorosła wersja „Pinokia”, nad którego scenografią Stasys niedawno pracował. Jest on „sztuczny”, ale tak samo określa tożsamość artysty jak postacie aktorów o nagich torsach i twarzach ukrytych za maskami. Artysta żyje bowiem we wszystkich stworzonych przez siebie postaciach.
Z „Białego jelenia” najsilniej zapadła mi w pamięć rysowana przez Stasysa w trakcie przedstawienia postać człowieka z walizką. Wojażera targającego bagaż swego losu, a zarazem z ciekawością odkrywającego nieznany świat. Bohaterowie „Drewnianego człowieka” podejmują podróż w odwrotnym kierunku. Wędrują do źródeł. W jednej ze scen symbolicznie zanurzają wiadra, by zaczerpnąć wody. Życie nieustannie się zmienia, lecz archetypiczne źródła odnowy i inspiracji pozostają wieczne. Tylko ilu z nas tak doskonale jak Stasys wie, gdzie ich szukać!