Karol Kurpiński wraca na scenę, której poświęcił niemal całe życie. Był kompozytorem i dyrektorem Teatru Wielkiego w Warszawie, a w 1833 r. dyrygował przedstawieniem na otwarcie gmachu, który dziś jest siedzibą Opery Narodowej.

Od ponad ćwierć wieku żaden jego utwór nie był tu jednak wystawiany. Czy słusznie? Przekonamy się o tym po sobotniej premierze „Zabobonu, czyli Krakowiaków i Górali”.

– Może to ramotka, ale w dobrym stylu – uważa reżyser Janusz Józefowicz. – Chciałem być wierny tradycji, ale i zrobić spektakl prawdziwie współczesny. Wierzę, że spodoba się młodym widzom. Zresztą nadchodzi czas, gdy zaczniemy się szczycić własnym folklorem, tak jak w Europie potrafią dziś robić to Irlandczycy.

– Prezentowałem muzykę Kurpińskiego na koncertach za granicą – dodaje dyrygent Łukasz Borowicz. – Zawsze wzbudzała duże zainteresowanie. Warto więc, byśmy i my docenili jej wartość.Janusz Józefowicz zapowiada barwne widowisko, w którym słowo będzie równie ważne jak muzyka. Skorzystał z pomocy autentycznych górali, którzy uczyli wykonawców posługiwania się gwarą.