Biedni Anglicy nic nie pojmują

Sztuka Doroty Masłowskiej okazuje się zbyt hermetyczna dla brytyjskiego widza. To wina złej adaptacji, nie specyficznego języka

Publikacja: 20.03.2008 16:15

Biedni Anglicy nic nie pojmują

Foto: soho theatre

Dorota Masłowska jest niemal nieznana w Wielkiej Brytanii. Owszem, jej debiutancką powieść można dostać w przekładzie angielskim, jednak w anglocentrycznym, eurosceptycznym i zorientowanym na marketing Londynie nie ma to większego znaczenia.

Dodajmy do tego stereotyp Polaka rodem z rysunkowych historyjek – hydraulik, sprzątaczka, kierowca nieznający znaków drogowych – a dopiero wtedy możemy docenić, jakim osiągnięciem jest wystawienie sztuki Masłowskiej na scenie londyńskiego teatru.

Nie bez problemów. Jak mówi sama autorka, „sztuka jest po angielsku, wszystkie nazwy własne, cała warstwa obyczajowa – polska. Publiczność angielska śmieje się w zupełnie innych momentach niż polska. Sprawę chyba rozwiązałyby napisy”.

Napisy z pewnością by się przydały, gdyż wiele z jej bezpośredniej i magicznej frazy ginie w prezentowanej wersji. Reżyserka Lisa Goldman wykorzystała do adaptacji sztuki amerykański przekład, ale zamieniając Rumunów mówiących po polsku na londyńczyków posługujących się rumuńskim, sprawiła, że oryginalny humor i kulturalne odniesienia niemal zginęły.

Mimo to można się bawić, obserwując Parchę i Dżinę, parę „psychoćpunów” chcących wrócić do Warszawy z zabawy na jakimś zadupiu. Chwieją się na nogach, zaglądają do przydrożnych mlecznych barów i, udając biednych Rumunów, próbują zabrać się dalej z pechową ofiarą ich pijanego towarzystwa.

Reklama
Reklama

Publiczność angielska śmieje się w innych momentach niż polska. Sprawę chyba rozwiązałyby napisy

Andrew Tirman przekonująco wciela się w rolę gburowatego Parchy, telewizyjnego kaznodziei, który za wszelką cenę chce być rano w Warszawie, gdzie ma stanąć przed kamerą. Znacznie słabiej wypada Andrea Riseborough jako Dżina, ciężarna dziewczyna w kłopotach – rumuński akcent aktorki ustawicznie przybiera postać piskliwej wymowy amerykańskiej i trudno wykrzesać współczucie dla jej losu. Dwa monologi prezentowane pod koniec sztuki są zbyt długie, by skupiały uwagę, i w żaden sposób nie rozjaśniają sytuacji. Pomimo obecnego w sztuce zaraźliwego humoru, nie brak momentów niejasnych, o znaczeniu zrozumiałym dla Polaków, lecz nie dla Anglików. Może i tak być, ale jeśli Lisa Goldman chciała podbić brytyjską publiczność, która o Polsce wie mało, powinna była przyłożyć się do adaptacji.

—tłum. Grzegorz Sowula

„Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”, Soho Theatre, Londyn, do 29 marca.

James Hopkin jest recenzentem dziennika „The Guardian”. Jego powieść „Winter under water” ukaże się jesienią nakładem Znaku

Inne recenzje znajdziesz na stronie www.sohotheatre.com

Dorota Masłowska jest niemal nieznana w Wielkiej Brytanii. Owszem, jej debiutancką powieść można dostać w przekładzie angielskim, jednak w anglocentrycznym, eurosceptycznym i zorientowanym na marketing Londynie nie ma to większego znaczenia.

Dodajmy do tego stereotyp Polaka rodem z rysunkowych historyjek – hydraulik, sprzątaczka, kierowca nieznający znaków drogowych – a dopiero wtedy możemy docenić, jakim osiągnięciem jest wystawienie sztuki Masłowskiej na scenie londyńskiego teatru.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Teatr
Jerzy Radziwiłowicz: Nie rozumiem pogardy dla inteligencji
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama