Dyskretny urok rosyjskiej groteski

Teatralne wydarzenie w Kielcach: z absurdalnej "Choinki u Iwanowów" Wwiedenskiego młoda reżyserka Maria Spiss stworzyła pełne fantazji, intrygujące widowisko.

Publikacja: 19.05.2008 02:50

"Choinka u Iwanowów", reżyseria Maria Spiss, scenografia Łukasz Błażejewski, Teatr im. Żeromskiego w

"Choinka u Iwanowów", reżyseria Maria Spiss, scenografia Łukasz Błażejewski, Teatr im. Żeromskiego w Kielcach

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Aleksander Wwiedenski – wraz z Konstantym Waginowem, Mikołajem Olejnikowem, Daniłą Charmsem i Mikołajem Zabołockim – założył w Leningradzie w 1927 r. Stowarzyszenie Sztuki Realnej (Oberiu). Ich futurystyczny manifest w czasach powszechnego pędu ku sztuce dla mas, był odważnym wyborem artystycznej drogi. Za ów arystokratyzm ducha jego twórcy zapłacili prześladowaniami, łagrami i przedwczesną śmiercią – w przypadku Wwiedenskiego (1904 – 1941) w więzieniu.

Za życia opublikował jedynie dwa wiersze i około 30 małych książeczek dla dzieci. Pierwszy wybór utworów Wwiedenskiego ukazał się w 1974 r. w Monachium. W Rosji o nim i oberiutach przypomniano sobie dopiero po pieriestrojce.

"Choinka u Iwanowów" z 1938 r. jest przykładem awangardowego teatru, który przeczy przyzwyczajeniom widza. Logika wydarzeń rządzi się tu własnymi, groteskowymi prawami.

Pod nieobecność państwa, którzy udali się do teatru, Niańka (Beata Wojciechowska) kąpie w dzień wigilijny gromadę dzieci. Wśród nich jest 32-letnia dziewczynka Sonia Ostrowa (Teresa Bielińska), której śmiałe, erotycznie odzywki skłaniają Niańkę do użycia siekiery. Reszta zdarzeń będzie się odbywała przy odciętej głowie Soni, leżącej na jej martwym ciele.

Rodzice, państwo Puzyriewowie (Aneta Wirzinkiewicz, Mirosław Bieliński), uznają, że śmierć córki nie powinna pozostałych dzieci pozbawić radości choinki. Odpowiednie drzewko sposobią już drwale w lesie, gdzie spacerują m.in. Żyrafa (Dawid Żłobiński), Lew (Bieliński), Wilk (Edward Janaszek) i Świńskie Prosię (Krzysztof Wieczorek).

Reklama
Reklama

Nawarstwianie się absurdalnych okoliczności i narastająca groza dają duże pole dla aktorskiej, reżyserskiej, scenograficznej i muzycznej inwencji. Od pierwszej sceny, gdzie połączone kołowrotkiem siekiery, taśmowo obcinają łby drobiu na świąteczną ucztę, uderza niezwykła plastyczna wyobraźnia Łukasza Błażejewskiego. Jego scenografia akcentuje parodystyczną, a przy tym konsekwentnie krwawą wersję rozwoju wydarzeń.

Wiele tu scen rzadkiej, poetyckiej urody, a ich wymowę wspaniale punktuje wielogłosowa rosyjska muzyka dobrana przez Marzenę Ciułę. Kieleckie przedstawienie oszałamia świeżymi, wręcz zaskakującymi odkryciami estetycznymi. Koniecznie trzeba je zobaczyć.

 

 

 

Aleksander Wwiedenski – wraz z Konstantym Waginowem, Mikołajem Olejnikowem, Daniłą Charmsem i Mikołajem Zabołockim – założył w Leningradzie w 1927 r. Stowarzyszenie Sztuki Realnej (Oberiu). Ich futurystyczny manifest w czasach powszechnego pędu ku sztuce dla mas, był odważnym wyborem artystycznej drogi. Za ów arystokratyzm ducha jego twórcy zapłacili prześladowaniami, łagrami i przedwczesną śmiercią – w przypadku Wwiedenskiego (1904 – 1941) w więzieniu.

Za życia opublikował jedynie dwa wiersze i około 30 małych książeczek dla dzieci. Pierwszy wybór utworów Wwiedenskiego ukazał się w 1974 r. w Monachium. W Rosji o nim i oberiutach przypomniano sobie dopiero po pieriestrojce.

Reklama
Teatr
Jerzy Radziwiłowicz: Nie rozumiem pogardy dla inteligencji
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama