Salka jest nieduża, może pomieścić 150 widzów, Teatr Muzyczny Roma urządził ją w dawnej sali prób swej orkiestry. Przebudowy dokonał za własne pieniądze, nie korzystając z dotacji władz Warszawy.
Kierownikiem artystycznym został Jerzy Satanowski, kompozytor i znawca piosenki literackiej. Tu możemy spodziewać się czegoś zupełnie innego niż to, co oferowała dotąd Roma. Na dużej scenie – światowy musical, zapierające dech pomysły inscenizacyjne, dzięki czemu "Upiór w operze" będzie miał wkrótce 500 przedstawień. Tu ważny ma być poetycki tekst zmuszający do refleksji.
Nova Scena Roma zainaugurowała działalność premierą "Zabawek Pana Boga". Tytuł zaczerpnięto z wiersza Agnieszki Osieckiej, za sprawą kompozytora Marka Stefankiewicza zamienionego w piosenkę. Nie dorównała popularnością innym przebojom, ale przypomniana zachwyca trafnością poetyckich metafor opisujących kruchość ludzkiej egzystencji.
Od śmierci Agnieszki Osieckiej minie niebawem 13 lat, a w jej dorobku ciągle odnajdujemy rzeczy niezbanalizowane, celne i mądre. Kilkanaście takich piosenek przypomina spektakl ze scenariuszem i w reżyserii Jerzego Satanowskiego.
Osią fabularną "Zabawek Pana Boga" są skomplikowane relacje między Agnieszką Osiecką a Markiem Hłaską. Z fragmentów ich listów oraz wspomnień układa się osobliwy związek: od uczuciowej fascynacji, poprzez przyjaźń, aż do obcości, kiedy po prawie dziesięciu latach spotkali się ponownie w Kalifornii. Literacki emigrant Marek Hłasko znalazł tam chwilową przystań. I jest jeszcze ten trzeci, obecny we wspomnieniach. To Krzysztof Komeda, a kilka jego melodii, do których Osiecka napisała słowa, zachowało zdumiewającą świeżość.