Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie dokładnie 40 lat temu. I od razu związała się z Teatrem Współczesnym (na jego deskach debiutowała rok wcześniej jako Aniela w przedstawieniu „Mały człowiek do wielkich interesów” w reż. Jerzego Kreczmara).
W 1970 roku oglądaliśmy ją już na dużym ekranie – u Andrzeja Wajdy jako Ninę w „Krajobrazie po bitwie”. Przypomnienie choćby najważniejszych jej ról teatralnych czy filmowych zajęłoby zbyt dużo miejsca, zresztą nie jest to potrzebne – Stanisławę Celińską znają wszyscy. Również jako wykonawczynię piosenki aktorskiej. Jedną z – co można powiedzieć bez przesady – najznakomitszych.
Jej przygoda z piosenką rozpoczęła się również 40 lat temu. I to spektakularnie – otrzymała nagrodę na festiwalu w Opolu za utwór „Ptakom podobni”. Przez te wszystkie lata przyzwyczaiła nas do „mocnych uderzeń”, takich jak fantastyczny „Song sprzątaczki” czy przewrotnie zinterpretowane „Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej”. Ale też do nostalgii i refleksji. Właśnie kilkanaście tak zróżnicowanych piosenek składa się na recital „Domofon, czyli śpiewniczek Stanisławy C.”.
Ten program powstał w wyniku współpracy Celińskiej z Jerzym Satanowskim. – To był pomysł Jurka, żebym zaśpiewała piosenki, jakie można śpiewać w domowym zaciszu – mówiła aktorka w jednym z wywiadów. – Dom określa miejsce człowieka na ziemi. W moim przypadku jest bardzo silną bazą, gdzie ładuję akumulatory, i z której wychodzę zdobywać świat.
Są tu teksty Brechta, Gałczyńskiego, Białoszewskiego, Okudżawy, Osieckiej. Można w nich znaleźć wskazówki potrzebne każdemu. Bo postać wykreowana w tym programie to kobieta zwyczajna, zaaferowana zwykłymi życiowymi problemami. Ale jednocześnie kobieta o poetyckiej naturze. Czyli taka, jak Stanisława Celińska.