Przystanek śmierć

„Tramwaj” mógłby być spektaklem wstrząsającym, gdyby Krzysztof Warlikowski poskromił swoje pomysły

Publikacja: 04.05.2010 01:16

Isabelle Huppert jako Blanche przykuwa uwagę, wręcz hipnotyzuje

Isabelle Huppert jako Blanche przykuwa uwagę, wręcz hipnotyzuje

Foto: Fotorzepa

Po lutowej premierze w Paryżu krytycy zarzucali Krzysztofowi Warlikowskiemu powtarzanie własnych pomysłów. Kiedy „Tramwaj”, będący międzynarodową produkcją, dotarł wreszcie do Polski, sami widzimy, że reżyser wprowadza nas w świat teatralny znany nam z jego spektakli: projekcje wideo, półprzezroczyste boksy z pleksi, podobne meble. I jest ten sam rytm emocjonalny, balansujący między ciszą a histerycznym krzykiem, przerywany kolejnymi piosenkami.

Tym razem jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że te inscenizacyjne chwyty i motywy są jedynie gadżetami. Nie wnoszą nic, a nawet osłabiają to, co Warlikowski chciał przekazać.

Wielki teatr nie potrzebuje dekoracji i kostiumów, wystarczy pusta scena, jeśli reżyser i aktorzy mają do powiedzenia coś ważnego i robią to w sposób wiarygodny. „Tramwaj” – w zamyśle przynajmniej – jest takim spektaklem. Udało się przede wszystkim odświeżyć sztukę Tennessee Williamsa „Tramwaj zwany pożądaniem”. Nie mamy wrażenia, że obcujemy z tekstem sprzed ponad 60 lat.

Z tytułu zniknęło pożądanie; tramwaj, jak mówi na początku główna bohaterka Blanche, jedzie do przystanku Cmentarz. Nikogo dziś bowiem nie zbulwersowałaby seksualna swoboda tej kobiety. Warlikowski skupił się na tym, co było przyczyną, a nie skutkiem w jej życiu. Bo dla Blanche seks jest sposobem na zagłuszenie śmierci.

Tak odczytany „Tramwaj” staje się opowieścią o przeraźliwej samotności, o beznadziejnym poszukiwaniu ciepła, uczucia i sensu życia. O naszych lękach i traumach, które zagłuszamy seksem (to przypadek Blanche) lub brutalnością i grubiaństwem, jak czyni to Stanley.

Ten współczesny obraz świata Warlikowski buduje ze wspaniałymi aktorami. Blanche w ujęciu Isabelle Huppert jest kobietą o roztrzaskanej psychice. Taką widzimy ją już w pierwszej scenie, ale po „trzęsieniu ziemi” (by odwołać się do zasady Hitchcocka) napięcie rośnie. Huppert w fascynujący sposób idzie odwrotną drogą, niż nakazuje inscenizacyjna tradycja: nie pokazuje stopniowej destrukcji Blanche, lecz to, jak z rozmaitych okruchów i drobnych zdarzeń próbuje ona bezskutecznie skleić swoje życie.

Isabelle Huppert przykuwa uwagę, wręcz hipnotyzuje. Operowe doświadczenie Warlikowskiego sprawia, że jej monologi – jak arie – mają niesamowite napięcie. Tym większe uznanie należy się dwójce pozostałych bohaterów. Andrzej Chyra gra skromnymi środkami, pozornie na jednym tonie, a przecież jego Stanley to nie tylko prostacki Polak zagubiony w zachodnim świecie, ale człowiek walczący, tak jak potrafi, o miejsce należne mu w życiu. A Stella (Florence Thomassin) potrafi się zadowolić tym, co los jej da. Kiedy Blanche namawia ją do buntu, odmawia – odrobina pozornego szczęścia jej wystarczy.

Warlikowski znakomicie nakreślił postaci i precyzyjnie oddał relacje między nimi. Dodał jednak fragmenty „Jerozolimy wyzwolonej”, biblijną Salome, przebój grupy Pulp i standard „All by Myself”. Za wszelką cenę chciał, by jego opowieść miała walor uniwersalny. A przecież artysta nie zawsze musi zbawić cały świat; gdy skupi się na jednym człowieku, też może stworzyć wielkie dzieło.

Po lutowej premierze w Paryżu krytycy zarzucali Krzysztofowi Warlikowskiemu powtarzanie własnych pomysłów. Kiedy „Tramwaj”, będący międzynarodową produkcją, dotarł wreszcie do Polski, sami widzimy, że reżyser wprowadza nas w świat teatralny znany nam z jego spektakli: projekcje wideo, półprzezroczyste boksy z pleksi, podobne meble. I jest ten sam rytm emocjonalny, balansujący między ciszą a histerycznym krzykiem, przerywany kolejnymi piosenkami.

Tym razem jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że te inscenizacyjne chwyty i motywy są jedynie gadżetami. Nie wnoszą nic, a nawet osłabiają to, co Warlikowski chciał przekazać.

Pozostało 81% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły