Nie do pary też są dobre

Współczesna baśń o wzajemnym poszukiwaniu bliskości i przynależności, o bogactwie miłości i potrzebie obdarzenia nią – tak o spektaklu mówią jego twórcy Katarzyna Kotowska i Roman Holc. Duet, który od sześciu lat promuje teatr wśród młodych ludzi z warszawskich ośrodków opiekuńczych.

Publikacja: 15.10.2011 11:30

Nie do pary też są dobre

Foto: Fotorzepa

Przygotowując kolejne spektakle, pozwala kilku- i kilkunastolatkom pokazać siebie, osiągnąć pierwszy w życiu sukces, ale też przełamać bariery i lęki. Zmierzyć się z doświadczeniami dzieciństwa pozbawionego rodzinnego ciepła.

Pierwsza scena: znieruchomiałe dzieci czekają na rodziców. Szczęśliwcy odchodzą z dorosłymi. Ale jest wyjątek. Krewni jednej z dziewczynek nie nadchodzą, a mężczyzna, który – jak się domyślamy, może być jej ojcem – przesłonięty zostaje folią. Niby jest, a go nie ma. W kolejnej scenie urzędnik próbuje znaleźć opiekuna dla osieroconej dziewczynki. Bez efektu. Dziecko wychodzi z domu z jedną rękawiczką.

Na szczęście ta historia ma dobre zakończenie. I przesłanie.

– Spróbujmy razem – widzowie, aktorzy i twórcy – przeżyć ten spektakl i zastanowić się, czy łatwo odnaleźć drogę do siebie nawzajem – namawiają autorzy. – Czy dorosłym wystarczy uporu i odwagi, by dotrzeć do celu? Czy dziecku, które wyszło z rodzinnego domu z jedną rękawiczką, uda się znaleźć drugą do pary?

Ale też, czego dowodzi spektakl, rękawiczki nie muszą być identyczne, by ogrzać. Dać szansę na wyjście do ludzi w mroźny dzień.

Spektakl zrealizowany został przez Fundację Otwarty Teatr we współpracy z Towarzystwem Nasz Dom i Teatrem Lalka. To piąta premiera przygotowana przez młodych ludzi. Niektórzy z nich są w zespole od początku. Dorośli w nim.

„Rękawiczki", Teatr Lalka, PKiN, Warszawa, pl. Defilad 1, bilety: 10 zł, rezerwacje: tel. 22 620 49 50, niedziela (16.10), godz. 16; poniedziałek (17.10), godz. 11

Przygotowując kolejne spektakle, pozwala kilku- i kilkunastolatkom pokazać siebie, osiągnąć pierwszy w życiu sukces, ale też przełamać bariery i lęki. Zmierzyć się z doświadczeniami dzieciństwa pozbawionego rodzinnego ciepła.

Pierwsza scena: znieruchomiałe dzieci czekają na rodziców. Szczęśliwcy odchodzą z dorosłymi. Ale jest wyjątek. Krewni jednej z dziewczynek nie nadchodzą, a mężczyzna, który – jak się domyślamy, może być jej ojcem – przesłonięty zostaje folią. Niby jest, a go nie ma. W kolejnej scenie urzędnik próbuje znaleźć opiekuna dla osieroconej dziewczynki. Bez efektu. Dziecko wychodzi z domu z jedną rękawiczką.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły