Paweł Świątek błyskotliwą inscenizacją powieści Doroty Masłowskiej „Paw królowej" w Starym Teatrze rok temu zdobył tak mocną pozycję w swoim pokoleniu, jaką miał Grzegorz Jarzyna, wystawiając przed laty „Bzika tropikalnego".
Z kolei „Mitologie" wyreżyserowane przez Świątka we wrocławskim Polskim inspirowane były dziełem Rolanda Barthes'a i opisywały współczesność z perspektywy nowej świeckiej religii opartej na kulcie pięknego ciała. Spektakl łączący sarkastycznie elementy pokazu mody i ceremonii pogrzebowej otworzył młodego reżysera na klasyczne dzieła antropologiczne i pokazywał śmierć naszej cywilizacji.
Nowa premiera krakowskiego festiwalu Boska Komedia i Łaźni Nowej idzie tym tropem. Za punkt wyjścia przyjęła „Smutek tropików" Claude'a Levi-Straussa, konfrontujący Europę z kulturami pierwotnymi. Dobry, ironiczny tekst Mateusza Pakuły zdradza lekkie podobieństwa do stylu Doroty Masłowskiej, co pozwala wydobyć zarówno śmieszność, jak i brak samoświadomości młodych ludzi.
Próbują żyć, jakby byli bohaterami filmów podróżniczych w kanałach tematycznych, które ilustruje muzyka Jean-Michel Jarre'a. Hymnem ich naiwności jest komercyjna utopia „We Are The World" Jacksona. Chcą zastąpić poczucie wewnętrznej pustki egzotycznymi doświadczeniami z podróży do niedostępnych jeszcze niedawno miejsc.