— Serial umożliwia zbudowanie dużej, wielowątkowej opowieści. Uchwycenie podskórnego napięcia współczesnych czasów, urefleksyjnienie bieżących wydarzeń i wyciągnięcie z nich wniosków na przyszłość wymaga złożonej struktury, fabularyzacji, wzbogacenia opowieści o dygresje, zawrócenia czasowe" - powiedział Paweł Demirski.
W czteroodcinkowym przedstawieniu znajdziemy także odniesienia do poetyki seriali amerykańskich i nawiązania do konwencji konkretnych tytułów, które z pewnością będą ucztą dla fanów serii "House of Cards" czy "American Horror Story".
Znaki i przepowiednie
Utrzymane w konwencji political fiction i horroru przedstawienie pomyślane jest jako wielowątkowa opowieść demontująca mechanizmy rządzące historią. Pierwszy odcinek serii zatytułowany "Don't mess with Jesus" pokazuje społeczeństwo, które straciwszy zaufanie do polityków iwładzy zaczyna wierzyć w znaki i przepowiednie.
W nietypowym spektaklu, artyści starają się zbudować obraz społeczeństwa, które zaczyna poważnie wątpić w sens i cel swojego istnienia. Społeczeństwa uwikłanego w sieć bezsensownych gier i daremnie szukającego wyzwolenia z klinczu podziałów i opozycji. By przeprowadzić ten eksperyment i zbadać mechanizmy rządzące kreowaniem się politycznej świadomości, artyści wprowadzają ten prowizoryczny model społeczeństwa w stan kryzysu.
W ciągu jednej nocy w różnych okolicznościach umierają wszyscy posłowie. Społeczeństwo, pozbawione władzy i rządu, musi na nowo odnaleźć się w sytuacji, gdzie pragnienie rewolucji czy żądza anarchii ścierają się z politycznymi aspiracjami i partykularnymi interesami niektórych grup społecznych.
W momencie, w którym racjonalizm i zdrowy rozsądek zawodzą, ludzie zwracają się w kierunku mocy nadprzyrodzonych, klątw, przepowiedni, magicznych zaklęć. Zresztą abstrakcyjne prognozy giełdowe i próby przepowiadania politycznej przyszłości mogą brzmieć równie surrealistycznie, co wróżby i proroctwa. Skoro wierzymy politykom, dlaczego mielibyśmy lekceważyć wyroki kart tarota?