To przedstawienie jest jak szkatułka pełna niespodzianek, misternych precjozów, które ogląda się z zainteresowaniem, a czasem nawet z zachwytem. Reżyser Krzysztof Rekowski dokonał rzeczy, która wydawała się niemożliwa. Opowiadanie ateatralne przeniósł z powodzeniem na deski sceniczne, Jan Kozikowski nadał mu fascynujący kształt plastyczny, całości dopełniają smakowite cytaty muzyczne z Henry'ego Purcella.
„Rosyjski kontrakt" to inscenizacja opowiadania Andrieja Płatonowa „Epifańskie śluzy". Oparte na faktach dzieje Bertranda Perry'ego, angielskiego inżyniera, któremu car Piotr I zlecił budowę systemu śluz.
To także ciekawe zestawienie mentalności człowieka Zachodu i Rosji, która przeraża i jednocześnie fascynuje.
Spektakl jest barwną opowieścią o zderzeniu świata idealisty z twardymi realiami życia. W tej konfrontacji marzeń z brutalną rzeczywistością dostrzegamy pewne ponadczasowe prawidłowości.
Opisywana przez Płatonowa pełna niespodziewanych zwrotów akcji historia gigantycznej budowy nieliczącej się z dziesiątkami, a może setkami ofiar przypomina podobne przedsięwzięcia realizowane na rozkaz przywódców Kremla w późniejszych epokach. Analogie między postacią Piotra I (Marcin Sztabiński) a Stalinem czy Putinem nasuwają się same.