Aby zmierzyć się z repertuarem Ewy Demarczyk, trzeba wykazać się nie tylko talentem, wrażliwością, ale i osobowością. Sceniczną, bo nie należy zapominać o studiach aktorskich piosenkarki w krakowskiej PWST.
Z tym bagażem doświadczeń wystartowała w Piwnicy pod Baranami i ze znanego już w wykonaniu Mieczysława Święcickiego utworu „Grande valse brillante” dopiero ona uczyniła prawdziwy brillant. Każda jej piosenka była rodzajem teatru. Swymi wykonaniami tak wysoko zawiesiła poprzeczkę, że naprawdę trudno im dorównać. Udało się to jedynie nielicznym. Katarzynie Groniec, Kindze Preis, Monice Węgiel. Interpretacja Justyny Steczkowskiej potwierdzała jej dużą muzykalność, ale nie było w tym koniecznego dramatyzmu, podobnie jak w przypadku Anny Czartoryskiej. O panach wspominać nie będę.