Dramat Federico Garcii Lorki wywołał skandal w momencie premiery w 1934 roku w Madrycie. Niespodziewanie wpisuje się on w głośne ostatnio polskie dyskusje na temat sztucznego zapłodnienia. Yerma, bohaterka sztuki, jest bowiem kobietą bezpłodną. Pomimo sprzeciwu nieprzychylnego jej otoczenia chce wykorzystać wszelkie sposoby, przekroczyć wszelkie granice, aby urodzić syna. Jej historia to jednocześnie podróż przez upokorzenia i krzywdy wyrządzane przez społeczeństwo kobiecie.
– Nie musieliśmy nawet specjalnie pracować nad przybliżeniem sztuki Lorki do dzisiejszych realiów – mówi reżyser Wojtek Klemm. – Tak mocno okazuje się ona uniwersalna. O problemie bezpłodności dyskutuje się dzisiaj publicznie i tych dyskusji byliśmy świadomi w trakcie pracy nad przedstawieniem. W naszym spektaklu znajdą się więc fragmenty np. z forów internetowych. Skupiliśmy się na historii wyzwolenia głównej bohaterki, jej walce o decyzyjność, dla której jedynym rozwiązaniem staje się zbrodnia.
Twórcy przedstawienia postawili przed aktorami trudne zadanie odnalezienia się w specyficznej przestrzeni scenograficznej. Sporą część widowni zajmuje bowiem ogromna, przechylona na bok i pokryta białymi poduchami platforma, na której będzie się rozgrywać akcja.
– Mascha Mazur, scenografka, z którą pracuję po raz kolejny po „Piekarni” i „Cemencie”, tworzy zawsze bardzo mocne prace – mówi Klemm. – Z jednej strony chodziło nam o zamknięcie naszej bohaterki w pewnej niezdefiniowanej przestrzeni. Z drugiej – pokazanie domu, który tonie, takiej tratwy Meduzy, gdzie parę osób ocalałych po katastrofie próbuje się uratować, zagryzając się wzajemnie.
Realizacja „Yermy” to druga realizacja Wojtka Klemma w Warszawie. Wcześniej wyreżyserował „Omyłkę” na scenie Teatru Powszechnego.