Przez trzy wieczory zespół Roberta Wilsona pokaże w Operze Narodowej przedstawienie „Rumi – w mgnieniu oka“. – To właściwie światowa prapremiera – mówi Janusz Pietkiewicz, dyrektor Opery Narodowej. – Co prawda, pierwsze pokazy odbyły się w ubiegłym roku w Atenach, ale Wilson zaprezentował wówczas jedynie fragmenty swej pracy. Spektakl w całości jako pierwsza pozna więc publiczność warszawska.
Powstał on z inspiracji twórczością Mawlany Dżaluddina Rumiego, XIII-wiecznego poety i mistyka, urodzonego na terenie dzisiejszego Afganistanu, a zmarłego na wygnaniu w Turcji.
Rumi to najsłynniejszy przedstawiciel islamskiej kultury sufickiej. Jego poematy zostały przetłumaczone na wszystkie języki zachodnie, sięgali do nich twórcy różnych epok. Tekstów Rumiego użył Karol Szymanowski w III symfonii „Pieśń o nocy“.
– Zacząłem badać jego pisma w 1972 r. podczas pracy nad widowiskiem, które pokazywano bez przerwy przez siedem dni i nocy na siedmiu wzgórzach w Iranie – wyjaśnia Robert Wilson. – Do tych tekstów wróciłem w 1998 r., były dla mnie inspiracją do spektaklu „Monsters of Grace“, przygotowanego z Philippem Glassem.
Konkretyzując ideę nowego widowiska, Wilson odwiedził wielokrotnie Stambuł, oglądał ceremonie sufickie, spotykał się z artystami. Tak nawiązał ścisłe kontakty z Kudsim Etrgunerem, mistrzem gry na tradycyjnych instrumentach tureckich i kompozytorem, który pracował m.in. z Peterem Gabrielem, Martinem Scorsese czy Maurice Béjartem.