Rz: To już 15., jubileuszowa edycja Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Jakie były jego początki?
Maciej Figas:
– Historia festiwalu sięga 1994 roku, kiedy warunki działania opery w Bydgoszczy były diametralnie różne od dzisiejszych. Wówczas chcieliśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na budowany od lat gmach Opery Novej, na drzemiący w tej surowej bryle potencjał i ogromne możliwości. Przez pierwsze lata nikt chyba nie przypuszczał, że impreza nabierze takiego rozmachu. Stworzyliśmy coroczny festiwal, który wszedł na stałe do kalendarza imprez operowych, ma wierną publiczność i na który udaje nam się zapraszać coraz ambitniejsze zespoły. Dzisiaj możemy się pochwalić sporym gronem świetnych artystów, którzy przewinęli się przez te 15 lat. Docieramy do zespołów, które udaje nam się ściągnąć do Polski wyłącznie na nasz festiwal, a nie przy okazji tournée po Europie Wschodniej.
I nimi chciałby pan się w tym roku szczególnie pochwalić?
Nie ukrywam, że przyjazd Opery Kameralnej z Sankt Petersburga Jurija Aleksandrowa oraz Koreańskiego Baletu Narodowego jest dużym sukcesem organizacyjnym i mam nadzieję że będzie też artystycznym. Liczę, że „Dama pikowa” z Petersburga zrobi wrażenie, podobnie jak i najświeższa premiera Koreańczyków. Dużo obiecujemy sobie po ich wizycie w Bydgoszczy i inscenizacji „Romea i Julii”. Pokazywanie spektakli baletowych na festiwalu ma długą tradycję. Zawsze jednak jest także coś z lżejszego repertuaru, by zachęcić tych, którzy z reguły rzadko odwiedzają operę. Dla nich proponujemy w tym roku musical tak nietypowy jak „Francesco” z Teatru Muzycznego w Gdyni.