"Jak dziadek, tak głośno chrapiąc, mógł się uratować w czasie wojny?", "Czy to jest pudełko zapałek, w którym się dziadek przechował?", "Czy podczas pierwszego prysznicu w Polsce podawali gaz czy wodę?".
To nie są cytaty z antyżydowskich i antypolskich gazetek, lecz pytania ze sztuki Yael Ronen. Wyluzowany wnuczek Itamar, fan Metalliki, zasypuje nimi ocalałego z Holokaustu dziadka Jakuba. Dzieje się to podczas ich wyprawy z Izraela do naszego kraju, do domu w Tykocinie.
Izraelskiej reżyserki nie interesowały banały. Pracę z polskimi aktorami zaczęła od prośby o listę polskich stereotypów na temat Żydów. Żydowskie na temat Polaków zna. Uważa, że tylko terapia szokowa może uzdrowić pełny wzajemnych uprzedzeń polsko-żydowski dialog.
[srodtytul]Birkenau i Palestyna[/srodtytul]
Dla nas była wyrozumiała. W sztuce, która ma wiele z tragikomedii Woody'ego Allena, skupiła się na rodakach. Znalazła na to fantastyczny sposób. Wnuczka Jakuba Na'ama kręci dokument o wyprawie do Polski. Dlatego izraelską rodzinę oglądamy z perspektywy obiektywu włączonej non stop kamery. Świetnie prowadzeni przez Ronen wrocławscy aktorzy potrafią zagrać w przyspieszonym tempie jak na przewijanej taśmie kilkuminutową scenę kłótni. Są zakupy i najbardziej intymne rozmowy. Itamar ciągle musi odpierać zarzuty, że jest gejem. Na'ama, nie szczędząc Polakom uwag, zakochuje się w polskim kamerzyście. Nili, rozwiedziona córka Jakuba, nieustannie łączy się z terapeutą, z którym ma romans. Reżyserka przekonuje, że współczesnych problemów Izraelczyków nie da się dłużej tłumaczyć traumą pokolenia Zagłady. I kiedy rodzina zwiedza Treblinkę, Nili wypomina ojcu, że pamięć o dramacie wojny była dla niego ważniejsza od wychowania dzieci. A młodzi kpią, że turystyka holokaustowa w przeddzień poboru do wojska ma ich przygotować do służby w okupowanych strefach Palestyny, gdzie w imię zamordowanych w Birkenau przodków nie przepuszczą starej Palestynki do szpitala.