Polacy i Niemcy razem o wojnie

W Starym Teatrze wkrótce premiera „Być albo nie być” wg Lubitscha

Publikacja: 17.03.2011 00:48

Polacy i Niemcy razem o wojnie

Foto: ROL

Historia brzmi szokująco: Ernst Lubitsch, niemiecki reżyser o żydowskich korzeniach, po ucieczce przed nazistami do Ameryki zrealizował w 1942 r. tragikomedię okupacyjną.

Kluczem do swej opowieści uczynił książkę węgierskiego autora Melchiora Lengyela. Zderzała ona w absurdalno-baśniowej formie nazistowską ideologię ze światem teatru. Opowiada o tym, jak grupa warszawskich aktorów   organizuje ruch oporu. Zespół angażuje się w zamach na faszystów .

Motywacje są jednak moralnie niejednoznaczne i tylko częściowo patriotyczne. Dyrektor podejmuje bowiem walkę z wrogiem z powodu zazdrości o żonę, która ma romans z niemieckim oficerem.

Reżyserowi zarzucano cynizm, brak szacunku dla walki o niepodległość, usprawiedliwianie faszyzmu. Wskazywano na lekceważenie spraw Holokaustu. Wątek Zagłady został wspomniany tylko aluzyjnie poprzez monolog Szajloka z „Kupca weneckiego" Szekspira. „Film ten nigdy nie żartował z Polaków, a tylko ośmieszał środowisko aktorów, ducha nazistowskiego i kiepski nazistowski humor" – napisał po latach Lubitsch.

Zamach na Hitlera

W 1983 r. nową wersję „Być albo nie być" nakręcił Alan Johnson – z udziałem Mela Brooksa. Wśród niemieckich dygnitarzy, na których szykowano zamach, miał być sam Adolf Hitler.

„Być albo nie być" powstaje w koprodukcji Narodowego Starego Teatru w Krakowie i Maxim Gorki Theater w Berlinie. Reżyseruje Milan Peschel. Można oczekiwać spektaklu o zetknięciu niszczącej ideologii z teatralną fikcją i komizmem. Z pozoru banalna komedia skłania do refleksji nad siłą i bezsilnością teatru. Polacy są traktowani przez Niemców na równi tylko wówczas, gdy występują jako aktorzy – kreując swój świat. Paradoksalnie tylko w ten sposób uzyskują konkretny wpływ na rzeczywistość. Intrygujące jest, że Quentin Tarantino oparł na takim motywie finał „Bękartów wojny".

Zagrają m.in. Andrzej Nawojczyk, Anna Radwan-Gancarczyk, Juliusz Chrząstowski, Andrzej Kozak, Błażej Peszek i Krzysztof Zawadzki.

Dzień Teatru

Dzięki niemiecko-polskiej koprodukcji oglądaliśmy „Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reżyserii Grzegorza Jarzyny i „Czekając na Turka" Andrzej Stasiuka w inscenizacji Mikołaja Grabowskiego.

Najnowszy projekt, przygotowany z myślą o Międzynarodowym Dniu Teatru (27.03), wspierany jest przez niemiecką Federalną Fundację Kultury i Dom Norymberski w Krakowie.

Historia brzmi szokująco: Ernst Lubitsch, niemiecki reżyser o żydowskich korzeniach, po ucieczce przed nazistami do Ameryki zrealizował w 1942 r. tragikomedię okupacyjną.

Kluczem do swej opowieści uczynił książkę węgierskiego autora Melchiora Lengyela. Zderzała ona w absurdalno-baśniowej formie nazistowską ideologię ze światem teatru. Opowiada o tym, jak grupa warszawskich aktorów   organizuje ruch oporu. Zespół angażuje się w zamach na faszystów .

Pozostało 81% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły