Widzowie okupują teatralne kasy

Kasy są oblegane przez widzów, ale dyrektorzy boją się prognoz o kryzysie - pisze Jacek Cieślak

Publikacja: 15.11.2011 18:43

„32 omdlenia", w Teatrze Polonia na spektakl z Ignacym Gogolewskim, Jerzym Stuhrem i Krystyną Jandą

„32 omdlenia", w Teatrze Polonia na spektakl z Ignacym Gogolewskim, Jerzym Stuhrem i Krystyną Jandą kolejki ustawiały się już rano

Foto: Fotorzepa, MS Magdalena Starowieyska

– Przepraszam, ale nie mogę rozmawiać, bo stracę okazję do sprzedaży kolejnych biletów! Telefony dzwonią! Teatr przeżywa renesans! Ale liczą się jakość i marka! – krzyczy do słuchawki Joanna Karkoszka z Biura Obsługi Widzów w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Dyrektor Robert Dorosławski podkreśla znaczenie marketingu.

Walka o widza

– Możemy myśleć, że jesteśmy świetni, ale dziś to nic nie znaczy: trzeba z informacją dotrzeć do odbiorcy – mówi i dodaje, że na liście otrzymujących newslettery teatru jest 5000 osób prywatnych i firm. Wydrukowanie plakatów też już nie wystarczy, trzeba je wyeksponować. Są w 60 sklepach WSS Społem i w autobusach MPK.

– Kiedyś mogliśmy liczyć na pomoc telewizji, teraz katowicki oddział TVP nie ma pieniędzy, żeby przyjechać i nakręcić zapowiedź premiery – mówi  dyr. Dorosławski. – Nie narzekam, wsiadam w samochód, jadę do Katowic i z powrotem, żeby dać czterominutową wypowiedź. Liczy się nawet krótki dżingiel w niszowym radiu. Od czasu, gdy szefem artystycznym jest Piotr Machalica, przyjęliśmy też zasadę, że tak jak nie można się obrażać na żaden gatunek teatralny, tak nie warto nikomu nadskakiwać. Trzeba się szanować.

Efekt jest taki, że w minionym roku częstochowski teatr osiągnął najwyższy od lat, 40-procentowy poziom rentowności z wpływami 2,5 mln zł za bilety. Jeśli jednak jest świetnie, dlaczego boimy się o frekwencję?

– Kiedy dwa lata temu doszło do pierwszego załamania gospodarczego i poszła w górę cena franka, nieustannie byłam wypytywana, czy odbiło się to na sprzedaży biletów – mówi Barbara Kwiatkowska, szefowa promocji Starego Teatru w Krakowie.

A problem zaistniał dopiero na początku 2011 roku.

Zmiany dają się zauważyć w zamówieniach szkolnych. W zeszłym roku nauczycielki rezygnowały co najwyżej z kilku biletów, a powodem była choroba uczniów. Teraz odwołują rezerwację nawet połowy wejściówek lub przyjście na przedstawienie – bo nie udało się zebrać pieniędzy od rodziców.

Młodzież biednieje

Szefowa promocji Starego Teatru zauważa też, że zmienił się sposób kupowania biletów przez dorosłych. – Kiedyś na początku padało pytanie, czy są bilety na spektakl, cena grała mniejszą rolę. Obecnie kolejność pytań jest inna – coraz bardziej liczy się cena – mówi Barbara Kwiatkowska.

Biorąc pod uwagę klasę produkcji i zespołu aktorskiego – nie wydaje się wysoka. Bilet normalny na Dużą Scenę Starego Teatru kosztuje 50 zł, ulgowy zaś – 30 zł.

– Coraz częściej pojawiające się prognozy dotyczące załamania gospodarczego mogą się okazać samospełniającymi przepowiedniami – dodaje  dyr. D#orosławski. – Ludzie, słysząc o kryzysie, ulegają panice i zaczynają ograniczać wydatki, co zawsze skupia się na kulturze.

Tę obserwację potwierdza rozmowa z Anetą Skotnicką z Teatru Polskiego w Szczecinie. Kiedy zapytałem o spadające zainteresowanie biletami wywołane kryzysem, usłyszałem, że do tego jeszcze nie doszło, jednak widzowie nie kupują biletów spontanicznie jak kiedyś, tylko pytają o ceny. Jednak liczby napawają optymizmem.

– W październiku 2011 r. sprzedaliśmy więcej biletów niż w tym samym miesiącu rok temu – mówi Aneta Skotnicka.

Ewa Szelocha z Teatru  im. Osterwy w Lublinie też nie widzi powodów do bicia na alarm. – Jedyne, co zauważyłam, to większe zainteresowanie promocjami rodzinnymi, które umożliwiają kupienie trzech biletów w cenie dwóch – mówi.

Z dobrej sprzedaży cieszą się w Gnieźnie i Olsztynie. Znakomicie jest w Cieszynie.

– Sprzedajemy wszystkie  599 biletów na każdy wieczór – mówi z Ewa Roty z cieszyńskiego Teatru Polskiego. Scena działa na zasadach impresaryjnych i oferuje zróżnicowany repertuar - od bajek, poprzez dramat, farsę – po operetkę.

Najlepiej jest, oczywiście, w Warszawie, gdzie zarobki są najwyższe, a stołeczną publiczność zasilają turyści i biznesmeni w delegacji. Na dwóch scenach Polonii i Och Teatru zarządzanych przez Fundację Krystyny Jandy frekwencja w sezonie 2010/2011 wzrosła w porównaniu z poprzednim o prawie 50 tysięcy – do 195 tysięcy.

Dobry biznes

Teatr Roma sprzedał w tym okresie ponad 220 tysięcy biletów, najwięcej na "Les Miserables" – 191 tysięcy, a średnia frekwencja wyniosła 95,1 proc. Znakomicie oceniają sprzedaż biletów szefowie organizacji prywatnych scen Capitol Anny Gornostaj i Teatru 6. Piętro Michała Żebrowskiego. W obu trudno o wolne miejsca do końca grudnia. Również w Teatrze Narodowym na większość spektakli niełatwo się dostać.

– W październiku mieliśmy frekwencję ponad 100 proc. – chwali się dyrektor Jan Englert. Ogólne dane są gorsze: 83 proc. w pierwszych dziesięciu miesiącach przy 87 proc. w 2010 r.

Z 90-proc. frekwencji w sezonie 2010/2011 cieszy się Krzysztof Mieszkowski, szef wrocławskiego Teatru Polskiego. – W październiku była jeszcze większa: 92-proc. – dodaje.

Na tym tle sytuacja Starego Teatru jest dobra: w październiku 2010 r. frekwencja wynosiła 94 proc., a w październiku 2011 r. – 89 proc. Gdy jest taki popyt, trudno mówić o kryzysie. Teatr przeżywa renesans. Pomogło zidiocenie mediów elektronicznych. Kto nie wierzy – niech spróbuje kupić bilet.

– Przepraszam, ale nie mogę rozmawiać, bo stracę okazję do sprzedaży kolejnych biletów! Telefony dzwonią! Teatr przeżywa renesans! Ale liczą się jakość i marka! – krzyczy do słuchawki Joanna Karkoszka z Biura Obsługi Widzów w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Dyrektor Robert Dorosławski podkreśla znaczenie marketingu.

Walka o widza

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?