W przedstawieniu Pawła Łysaka według sztuki Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk jest scena z Prymasem (Glempem), która przypomina słynny dialog Kordiana z papieżem w Watykanie. Popiełuszko chce walczyć o wolność i godność, a spotyka się z wrogością i krytyką. Głowa Kościoła prezentuje poglądy bliskie władzy nieakceptowanej przez większość Polaków. Po tej rozmowie ksiądz Jerzy zanotował, że Glemp potraktował go gorzej niż SB.
Spektakl w bydgoskim Teatrze Polskim przypomina lekcję historii. Perspektywa sceny staje się gigantyczną tablicą, na której aktorzy zapisują daty symbolizujące kolejne rozdziały dramatu tytułowego bohatera. Ilustrują je zdjęcia osób odpowiedzialnych za to, że czuł się zaszczuty. Diagram prześladowań jest prosty: minister do spraw wyznań Adam Łopatka przekazał prokuratorskie wezwanie dla księdza Jerzego arcybiskupowi Dąbrowskiemu, sekretarzowi Episkopatu Polski. Tak doszło do przesłuchania i rewizji. Obecności przy niej odmówili mecenasi Wende i de Virion. Gdy potencjalni obrońcy i sprzymierzeńcy kapłana umyli ręce, władze poczuły się bezkarne, oskarżyły go o posiadanie amunicji i granatów. W końcu doszło do zbrodni.
Bydgoscy aktorzy dokonują rekonstrukcji wydarzeń, by dociec, co myśleli kaci, a co czuła ich ofiara. W scenografii Pawła Wodzińskiego najważniejszą rolę grają kadłub Fiata 125 i jego bagażnik, do którego odtwórcy ról esbeków pakują Popiełuszkę - Mateusza Łasowskiego. Towarzyszy mu Antypolak - Roland Nowak. Z początku nie chce, bo nie znosi polskiego Kościoła za to, że zawłaszcza polską historię i decyduje o tym, kto jest prawdziwym Polakiem.
Spektakl piętnując myślowe klisze i ujawniając paradoksy polskich podziałów, jest jednocześnie przewrotny i bezstronny. Pierwsza scena robi wrażenie sesji jogi. Tymczasem po serii sugestywnych ćwiczeń zespół zaczyna śpiewać „Chwalcie łąki umajone" i tworzy religijną wspólnotę, której celem jest tyle nowoczesna, co bezwzględna ewangelizacja Antypolaka. On zaś okazuje się jednym z tych wrogów Kościoła, którzy nakręcają się przeciwko niemu, słuchając nałogowo Radia Maryja. Są przeciwko religijnej nienawiści, ale żywią się nią i nie mogą bez niej żyć.
Jeszcze przed premierą sztuka dorobiła się opinii antyklerykalnej prowokacji – zwłaszcza wśród wielbicieli ojca Rydzyka. Haczyk mają jednak połknąć przede wszystkim ci, którym łatwo jest pomyśleć, że ksiądz Jerzy to tylko jeden z członków „czarnej bandy", by użyć określenia Antypolaka. Ostatecznie doświadczenia porwania i uwięzienia w esbeckim bagażniku, jakie przechodzi wraz z Popiełuszką, prowadzą go do przyjęcia racji kapłana.