Ostra komedia, prawie farsa

Warszawa. Jeśli chodzi o Aleksandra Fredrę, jestem duchowym synem Andrzeja Łapickiego, który stworzył na polskich scenach fredrowski kanon XX wieku.

Publikacja: 18.04.2013 02:02

Ostra komedia, prawie farsa

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

W wielu z tych przedstawień zagrałem, a z myślą o Andrzeju przygotowywałem „Fredraszki" w Teatrze Narodowym w Warszawie, którym kieruję. Nie rezygnuję z tego pomysłu, musi być tylko dostosowany do nowej obsady. Tymczasem gram od kilku lat „Śluby panieńskie", kompletnie zlekceważone przez krytykę, a docenione przez publiczność, zwłaszcza młodzież.

Niestety, Fredro nie znajduje się teraz w głównym kręgu zainteresowań młodych twórców. Wyjątek stanowi chyba tylko „Zemsta", która pokazuje także współczesne polskie podziały. Młodych mogłoby jeszcze zainteresować „Dożywocie", bo to rzecz o bankach, jednak problem dla nich stanowiłby wiersz, który narzuca formę i wymaga słuchu. A oni, choćby tworzyli na scenie najpiękniejsze obrazy, ze słuchem mają problem.

Sugerowano mi inny utwór, ale wybrałem „Nikt mnie nie zna", bo czuję w nim pewną szansę, która do premiery niech pozostanie tajemnicą. Myślę też, że z jednoaktówek, jakie złożą się na telewizyjny wieczór, „Nikt mnie nie za" jest najbardziej fredrowska, najbliżej ostrej komedii, prawie farsy.

Atutem jest błyskotliwy wiersz. To on będzie narzucał tempo i rytm inscenizacji, narracja kamer nie może być z nim sprzeczna.

W obsadzie zobaczymy aktorów Teatru Narodowego: Ewę Konstancję Bułhak, Beatę Ścibakównę, Janusza Gajosa, Grzegorza Małeckiego, Zbigniewa Zamachowskiego i stowarzyszonych z nami Piotra Adamczyka oraz Wojciecha Malajkata.

W ostatnim czasie TVP pokazywała co prawda teatr na żywo, ale były to przeniesienia spektakli z teatrów dramatycznych. „Trzy razy Fredro" będzie pierwszą, bodaj od 40 lat, premierą telewizyjną transmitowaną bezpośrednio ze studia. Również dla mnie pierwszym tego typu doświadczeniem, choć zrealizowałem przecież ponad 30 telewizyjnych spektakli. Im lepsze będą jednoaktówki kolegów – tym lepiej dla mnie. Jestem na końcu programu i mam nadzieję, że nikt nie wyłączy telewizora.

W wielu z tych przedstawień zagrałem, a z myślą o Andrzeju przygotowywałem „Fredraszki" w Teatrze Narodowym w Warszawie, którym kieruję. Nie rezygnuję z tego pomysłu, musi być tylko dostosowany do nowej obsady. Tymczasem gram od kilku lat „Śluby panieńskie", kompletnie zlekceważone przez krytykę, a docenione przez publiczność, zwłaszcza młodzież.

Niestety, Fredro nie znajduje się teraz w głównym kręgu zainteresowań młodych twórców. Wyjątek stanowi chyba tylko „Zemsta", która pokazuje także współczesne polskie podziały. Młodych mogłoby jeszcze zainteresować „Dożywocie", bo to rzecz o bankach, jednak problem dla nich stanowiłby wiersz, który narzuca formę i wymaga słuchu. A oni, choćby tworzyli na scenie najpiękniejsze obrazy, ze słuchem mają problem.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły