Pomysł wydawał się idealny. „Obłomow”, najważniejsza powieść Iwana Gonczarowa, z Wojciechem Malajkatem w roli głównej. Do tego zatopiona w rosyjskich romansach pieśniarka Olena Leonenko jako Olga Siergiejewna. Ale teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Pomysł świetny, gorzej z realizacją.
Spektakl wyreżyserowany przez Agnieszkę Lipiec-Wróblewską inauguruje nową, kameralną scenę Teatru Syrena. Rozpisany jest na trójkę aktorów. Oprócz tytułowego Obłomowa spotykamy jego sługę Zachara, granego przez studenta III roku Akademii Teatralnej Kamila Mrożka, jeszcze nieznanego, a już z mocnym teatralnym nazwiskiem. To on jako pełen poświęcenia Zachar próbuje wydobyć swego pana z psychicznego marazmu i zainteresować piękną kobietą Olgą.
Wojciech Malajkat – choć jako dyrektor Syreny postrzegany jest jako tytan pracy – potrafił znaleźć w sobie obłomowskie „rozmemłanie”. Interesująco pokazał człowieka niezdolnego do czynu, biernego obserwatora życia, gnuśniejącego w swoim niewielkim pokoju. Bohatera, który bliski jest wielu współczesnym, żyjącym w poczuciu zmarnowanego życia.
Ilję Obłomowa spotykamy około południa, w charakterystycznym długim szlafroku, leniwie podnoszącego się z wielkiej kanapy. Przywołuje go do życia wierny sługa, który w przeciwieństwie do swego pana mocno stąpa po ziemi. Zachar ma do Obłomowa szczególny stosunek. Jest w tym coś więcej niż fascynacja, jest jakieś zauroczenie i całkowite oddanie.
Obłomow Malajkata, jak się okazuje, potrafi to docenić. Zachar Mrożka ma coraz większy wpływ na życie swego pana.
Ważną rolę w tej opowieści gra Olga w interpretacji pieśniarki Oleny Leonenko. Kobiety wielkiej urody, podkreślonej dodatkowo przez olśniewające kostiumy Doroty Kołodyńskiej.
Leonenko, wykonując niezapomniane rosyjskie romanse, wprowadza widza w klimat XIX-wiecznej Rosji. Ponieważ jednak jest pieśniarką, a nie aktorką, jej dialogi z Malajkatem wypadają dość sztucznie.