Mocnym punktem i jednym z najbardziej oczekiwanych spektakli zakończonego wczoraj festiwalu był „Hamlet" Jana Klaty zrealizowany z zespołem Schauspielhaus w Bochum. Przedstawienie zostało dobrze przyjęte przez publiczność, choć wzbudzało kontrowersje.
Dyrekcja Schauspielhausu zaproponowała Janowi Klacie „Hamleta", mając w pamięci jego głośną realizację dramatu przed dziesięciu laty w Stoczni Gdańskiej. Teraz reżyser w sposób symboliczny postanowił odnieść się do swego stoczniowego „H...". Ducha ojca Hamleta gra bowiem Hamlet z Wybrzeża, Marcin Czarnik.
Duński książę w interpretacji Dimitrija Schaada jest zaprzeczeniem „smutnego chłopca z książką w ręku". Wręcz gardzi literaturą, bo przekonał się, że nie była w stanie odpowiedzieć na podstawowe pytania współczesności. Po scenie walają się książki, z nich też zostanie usypany grób dla Ofelii.
Spektakl wyraźnie zrywa też z wizerunkiem Hamleta – szlachetnego nadwrażliwca, oraz Klaudiusza – mordercy i tyrana. Krwawym tyranem jest raczej zamordowany Hamlet senior. Klaudiusz (Andreas Grothgar) starał się rozprawić z jego dyktaturą i przywrócić ład. Młody Hamlet junior stanowi zatem zagrożenie. Jest pełnym nonszalancji awanturnikiem, ma na sumieniu śmierć Poloniusza, obłęd i samobójstwo Ofelii.
Klata nie patrzy w przyszłość z optymizmem. Po nieudanej próbie stabilizacji państwa dokonanej przez Klaudiusza nadchodzą rządy Fortynbrasa. A on, jak można sądzić z zacytowanego w spektaklu herbertowskiego „Trenu", będzie jeszcze gorszym dyktatorem niż Hamlet senior. Wśród najpilniejszych zadań postawił sobie opracowanie lepszego systemu więzień.