– W każdej epoce są jednostki i grupy ludzi, które, wpływając na masy, doprowadzają je do szaleństwa i obłędu, który zbiera potem żniwo w postaci niewinnych ofiar – powiedział „Rzeczpospolitej" Janusz Gajos. – Cały czas w różnych częściach świata dochodzi na tym tle do tragedii. O tym jest mój monodram.
„Msza za miasto Arras" to najważniejsza książka Andrzeja Szczypiorskiego żyjącego w latach 1928–2000. Po raz pierwszy została wydana w 1971 roku. Oparta jest na autentycznych wydarzeniach z historii francuskiego miasta Arras z lat 1458–1461. Opowiada o przeciętnych ludziach, którzy w trzy lata po klęsce zarazy i głodu pod wodzą ortodoksyjnego ojca Alberta wszczęli procesy o urojone herezje, prześladowali Żydów i zniszczyli miasto.
Zaczęło się, jak to często w takich sytuacjach bywa, niewinnie. Gerwazemu Damasceńczykowi padł cenny koń, jeszcze dzień wcześniej tryskający zdrowiem. Właściciel oskarżył Żyda Celusa, z którym miał na pieńku od wielu lat. Przypadkowy podróżnik pod przysięgą złożył przed Radą Miasta zeznania, w których twierdził, że widział, jak Celus rzucał przekleństwa na dom Gerwazego.
Żyd Celus uznał te zarzuty za absurdalne i nie przyznał się do winy. Reszta wydarzeń jest brutalną grą pomiędzy oskarżycielami, donosicielami, ludźmi zdrowego rozsądku i przypadkowymi gapiami.
Andrzej Szczypiorski ubrał swą powieść w historyczny kostium, by w czasach peerelowskiej cenzury opowiedzieć o nagonce rozpętanej w 1968 roku przeciwko Żydom i intelektualistom. „Msza" stała się świadectwem rozczarowania części lewicującej inteligencji do partii.
W 1994 roku książka nabrała nowych znaczeń, co pokazał spektakl Krzysztofa Zaleskiego w warszawskim Teatrze Powszechnym. Wtedy Janusz Gajos po raz pierwszy wystąpił z monodramem. To był czas po morderczej „wojnie na górze". „Solidarność" się podzieliła. Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki, jeszcze niedawno zjednoczeni w walce z dawnym systemem, wystąpili przeciwko sobie.