Na początku tego roku Pentagon skierował do bliskowschodnich baz około 4500 dodatkowych żołnierzy, którzy dołączyli do 50 000 żołnierzy już tam obecnych.
Departament Obrony Stanów Zjednoczonych podjął taką decyzję po ataku rakietowym przeprowadzonym 27 grudnia zeszłego roku przez milicję szyicką, wspieraną przez Iran, w czasie którego zginął amerykański kontrahent w Iraku. Także wzmożone protesty wokół ambasady Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie oraz zeszłotygodniowy atak, w którym zabito generała Kasema Sulejmaniego i wiceprzewodniczącego Siły Mobilizacji Ludowej Abu Mahdiego al-Muhandisa spowodowały konieczność wzmocnienia amerykańskiego wojska w regionie.