– Projekt wpisuje się w bezprecedensową tendencję pogarszania ochrony zwierząt gospodarskich w Polsce – twierdzi Cezary Wyszyński z fundacji Viva!. To komentarz do ustaleń „Rzeczpospolitej", że pod płaszczykiem walki z pandemią rząd chce wprowadzić kontrowersyjne przepisy.
Chodzi o projekt nowelizacji rozporządzenia ministra rolnictwa w sprawie kwalifikacji osób uprawnionych do zawodowego uboju, nad którym trwają intensywne prace. Projekt ma dotyczyć tzw. rzeźni rolniczych, od kilku miesięcy intensywnie promowanych przez Ministerstwo Rolnictwa.
Przepisy umożliwiające tworzenie takich rzeźni weszły w życie w lutym. To ubojnie o tzw. małej zdolności produkcyjnej, w których można zabijać zwierzęta hodowane we własnym gospodarstwie, na terenie powiatu i powiatów sąsiednich. Ministerstwo zgodziło się na ich powstawanie, by uniezależnić rolników od dużych ubojni, dyktujących warunki na rynku. I szacuje, że docelowo powstanie około 10 tys. rzeźni rolniczych.
Na czym polega zmiana, nad którą pracuje ministerstwo? Obecnie do przeprowadzenia uboju w rzeźniach rolniczych wymagane jest ukończenie szkolenia teoretycznego, organizowanego przez powiatowego lekarza weterynarii, oraz odbycie trzymiesięcznej praktyki na stanowisku ubojowym. Ministerstwo chce usunąć obowiązek praktyki, zostawiając tylko naukę teorii.