Wszystkie instytucje, które świadczą „usługi kulturalne", jak to ujął premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej, a wymienił kina, teatry, muzea i galerie – będą zamknięte od najbliższej soboty do co najmniej 29 listopada.
Dyrektorzy instytucji oraz artyści mogą się czuć zaskoczeni, również dlatego, że z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, co prawda nieoficjalnie, docierały informacje, że jeśli dojdzie do lockdownu – to raczej od 15 listopada. Już oficjalnie, wicepremier Jarosław Gowin powiedział na początku tygodnia, że nie spodziewa się nagłego lockdownu. Zapytany o nagłą zmianę stanowiska rządu, premier Mateusz Morawiecki powiedział, że jest ona wywołana szybkim wzrostem liczby zakażeń, co powiązał z ostatnimi demonstracjami.
W poniedziałek w spacerach protestacyjnych wzięli udział przedstawiciele środowisk twórczych w Warszawie, Szczecinie, Wrocławiu, Sopocie i Krakowie. Domagali się zwolnienia z opłat ZUS od marca 2020 r. do końca pandemii dla samozatrudnionych ludzi kultury i sztuki, a także rekompensaty dla wszystkich artystów na samozatrudnieniu i freelancerów w wysokości 80 proc., wyliczonych na podstawie średniej miesięcznej za rok 2019.
Wśród postulatów było też stworzenie Krajowej Rady Artystów Polskich, czyli demokratycznie wybieranego ciała, które zostanie usankcjonowane przez Sejm i będzie ciałem z inicjatywą ustawodawczą, aprobującym lub odrzucającym ustawy dotyczące branży artystycznej. Żądano powrotu do minimum 50 proc. frekwencji podczas wszystkich wydarzeń kulturalnych, instytucje działały bowiem w reżimie 25 procent frekwencji.
Ministerstwo Kultury w specjalnym oświadczeniu, poinformowało że „z wielką troską przyjmuje postawę środowisk artystycznych (...) mimo że instytucje kultury mogą prowadzić działalność i mimo że na pomoc dla sektora przeznaczono już ponad 6 mld zł".