"Zakaz stadionowy" dla Putina. Senator zapowiada apelację

Po wykluczeniu Rosji z igrzysk w Tokio i Pekinie Kreml reaguje powściągliwie, a sportowcy w większości spokojnie.

Aktualizacja: 20.12.2020 21:06 Publikacja: 20.12.2020 19:22

"Zakaz stadionowy" dla Putina. Senator zapowiada apelację

Foto: AFP

Najbardziej dotknął Rosjan „stadionowy zakaz" dla prezydenta Władimira Putina. – To bardzo dziwne. Czy Władimir Władimirowicz chciał wyjść na tatami? – dopytywał się deputowany parlamentu i były zawodowy mistrz świata w boksie Nikołaj Wałujew, nawiązując do prezydenckiego zamiłowania do judo.

– Uważamy, że tego rodzaju decyzje w stosunku do przywódcy suwerennego państwa są niedopuszczalne – oświadczył szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Pozdniakow. Cieszył się natomiast, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) pozwolił dopingowo czystym sportowcom Rosji na udział w zawodach.

Rok wcześniej ówczesny premier Dmitrij Miedwiediew nazwał wyrok Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), dyskwalifikujący Rosję na cztery lata, „kontynuacją antyrosyjskiej histerii, która przyjęła już formy chroniczne". Rosja złożyła apelację i CAS skrócił banicję do dwóch lat.

Ale część przedstawicieli władz wciąż nie może się uspokoić. – To jest całkowicie nieprzyzwoite – powiedział o „zakazie stadionowym" dla Putina senator Władimir Dżabarow i zapowiedział apelacje. Choć nie jest w żaden sposób związany ze sportem, jego słowa mają swoją wagę, gdyż jest zastępcą szefa senackiego komitetu spraw zagranicznych. Przy okazji nazwał decyzję CAS „całkowicie bez precedensu".

Rosyjscy komentatorzy sportowi natychmiast przypomnieli mu jednak, że prezydent Rosji nie jest pierwszym przywódcą kraju, który nie będzie mógł odwiedzić igrzysk. Wyprzedził go szef Komitetu Olimpijskiego Białorusi Aleksander Łukaszenko. „Z czystej ciekawości – co jest dla Putina bardziej obraźliwe, czy to, że zakazali mu przyjeżdżać na igrzyska, czy może to, że pierwszym był nie on, ale Łukaszenko" – roześmiał się jeden z opozycyjnych blogerów.

Samemu Kremlowi nie jest jednak do śmiechu, choć – w przeciwieństwie do części elit władzy – zachowuje się wstrzemięźliwie. – Oczywiście jest nam przykro z powodu tego wyroku, i oczywiście odnosimy się do niego negatywnie – powiedział rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. Ale nie wspomniał o żadnych kolejnych apelacjach, bo dobrze wie, że są one niemożliwe. Bliska Kremlowi lekkoatletka Jelena Isinbajewa (dwukrotna mistrzyni olimpijska w skoku o tyczce) ucieszyła się, że sankcje będą działały tylko dwa lata, nie obejmą reprezentacji młodzieżowych, a w czasie igrzysk narodowych kolorów będzie można używać na strojach sportowców.

Niezwiązani politycznymi ograniczeniami komentatorzy sportowi stawiają sprawę znacznie jaśniej. – Szczerze mówiąc, po tej decyzji po prostu kamień mi spadł z serca. Dlatego że mogli obłożyć Rosję sankcjami na cztery lata, zakazać w ogóle wszystkiego i wtedy byłoby naprawdę strasznie. A zamiast czterech dali dwa lata. (...) Co by tam nie mówiła rosyjska strona, to myślę, że jak już się wszystko skończyło i wyłączono kamery, oni skaczą teraz z radości i rzucają czapki w górę – opisał prawdziwe nastroje radiowiec Władimir Osipow.

Najbliższe perspektywy przedstawił Wiaczesław Fietisow, deputowany do parlamentu, były mistrz olimpijski w hokeju: żadnych apelacji, tylko ciężka praca. – Znajdujemy się pod stałą obserwacją. Jedyne dla nas wyjście to przeżyć dwa lata krystalicznie czysto. Tak, by nie dać najmniejszego powodu, by ktokolwiek mógł nas oskarżyć o cokolwiek – stwierdził.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1162
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
podcast
Jędrzej Bielecki: Blackout w Hiszpanii - najprawdopodobniej zawiniło państwo
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne