Co ma być celem nauczania historii? Czy możliwe i potrzebne są lekcje nieuwikłane w kontekst narodowy i społeczny? Na ile przedmiot ten ma być wiedzą, a na ile formacją do konkretnego (lub idealnego) modelu kulturowego, cywilizacyjnego czy politycznego? Pytania te pojawiają się ponownie w związku z zapowiedzią stworzenia wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika historii. Może on obejmować historię Polski i Niemiec od zjazdu gnieźnieńskiego aż do współczesności, a służyć ma przełamywaniu stereotypów, pojednaniu i poszerzaniu wiedzy. Oprócz tego, o czym autorzy pomysłu wspominają nieco ostrożniej, budowaniu bardziej europejskiej, a mniej etnocentrycznej tożsamości młodych Polaków i Niemców.
Zamiast tworzenia „wspólnej historii” lepiej pokazywać uczniom, jak można interpretować wspólne historyczne wydarzenia
W samym pomyśle nie ma nic złego. Znajomość kultury, tradycji, postrzegania własnej (i cudzej) historii pozostaje fundamentem dobrych – a przynajmniej poprawnych – stosunków między sąsiadującymi ze sobą narodami. Pytanie tylko, czy rzeczywiście taka właśnie wiedza będzie leżała u podstaw nowego podręcznika; a może stanie się on raczej próbą budowania niemożliwego do osiągnięcia mitu „wspólnej historii” dwóch narodów, w której różnice perspektyw zostaną usunięte, narracje uładzone, a to, co etnocentryczne, zastąpione jakimś „europejskim konstruktem kulturowym”.
Historia, poza wymiarem naukowym, badawczym, zawsze miała i mieć będzie także wymiar formacyjny. Już Cyceron wskazywał, że jest ona nauczycielką życia. Pozostaje to aktualne do dziś (niezależnie od tego, jakimi jesteśmy uczniami). Ocena wydarzeń i postaci – jak wykazywał to na przykładzie targowicy Adam Zamoyski w tekście „Zrozumieć targowiczan” („Rz” 26.01.2008) – nie zależy tylko od faktów historycznych, ale także od poglądów historyków, powszechnych przekonań opinii publicznej czy sytuacji, w jakiej znajduje się naród.
Nie sposób do tego nie dodać uwikłania historiografii czy nauczania historii w całą narodową narrację, system interpretacyjny czy historyczne opowieści, które kształtują myślenie i odczuwanie danego narodu. Wszystkich tych elementów w budowaniu narracji nie da się pominąć albo zastąpić innymi. Są one swoistym spoiwem, które łączy suchą faktografię w opowieść o narodzie, mieście czy rodzinie.