– My, przywódcy naszego narodu, ogłaszamy Kosowo niepodległym i suwerennym krajem – oświadczył wczoraj tuż po godzinie 15 premier Hashim Thaci. Chwilę potem parlament w Prisztinie pokazał światu nową flagę niepodległego Kosowa – najmłodszego państwa na globie. Na ten dzień Albańczycy czekali prawie 100 lat.
– Niepodległość! Bye, bye, Serbia! – skandowały tłumy na ulicach Prisztiny. Setki Albańczyków przyjechało z zagranicy, nawet z USA. – To historyczny dzień dla Kosowa. Okupiliśmy go długą walką i cierpieniem – mówił „Rz” kosowski politolog Milazim Krasniqi.
Z niepodległości sąsiada cieszy się Albania. Dla Serbów był to czarny dzień. Premier i prezydent zapowiedzieli, że nie uznają niepodległości swej prowincji. W Kosovskiej Mitrovicy Serbowie obrzucili granatami budynki UE i ONZ. W Belgradzie kamienie poleciały w kierunku Ambasady USA. Kolejny raz padły groźby sankcji. – Możemy wyłączyć prąd. Większość Kosowa korzysta z elektryczności, która jest produkowana w Serbii – mówi „Rz” serbski politolog Duszan Pavlović.
Belgrad wyklucza jednak użycie siły i powtórkę sytuacji z końca lat 90. Serbowie i kosowscy Albańczycy toczyli wtedy walki o kontrolę nad prowincją. Zginęły tysiące ludzi, dziesiątki tysięcy musiały opuścić domy.
Przeciwnicy nowego państwa boją się, że niepodległe Kosowo to początek zamieszania w całej Europie, a żądania zaczną wysuwać inne regiony separatystyczne. Wchodzące w skład Gruzji republiki Abchazja i Osetia Południowa zapowiedziały wczoraj, że o uznanie niepodległości zwrócą się do ONZ i Rosji.