Nina Ilina Zujewa nie chciała uwierzyć, że jej syn sam odebrał sobie życie. W telegramie, który otrzymała z jednostki wojskowej, napisano jednak wyraźnie: „zmarł od uduszenia wskutek popełnionego samobójstwa”.Gdy przywieziono trumnę z jego zwłokami Ilina na ciele syna zobaczyła krwiaki i sińce. – Od razu zrozumiałam, że był bity – opowiedziała dziennikowi „Nowyje Izwiestija”, który opisał tę historię.
Matka postanowiła walczyć do końca o wyjaśnienie prawdy na temat śmierci syna. – To, niestety, wciąż rzadkie zjawisko w Rosji – mówi „Rz” Weronika Marczenko, przewodnicząca fundacji Prawo Matki zajmującej się udzielaniem porad rodzicom, których synowie zginęli w wojsku. Prawnicy tej fundacji poradzili Ilinie, by zażądała przeprowadzenia ponownej sekcji zwłok swojego syna. Werdykt cywilnych ekspertów potwierdził podejrzenia matki. Według statystyk Ministerstwa Obrony Rosji samobójstwa żołnierzy są najczęstszą przyczyną tak zwanych strat niebojowych armii. W zeszłym roku stanowiły aż 224 na 442 przypadki zgonów. W tym roku życie odebrało sobie blisko stu żołnierzy.
Przewodnicząca fundacji Prawo Matki twierdzi, iż te liczby zniekształcają prawdziwy obraz sytuacji. – Co najmniej w dwóch trzecich przypadków chodzi o doprowadzenie do samobójstwa albo jego upozorowanie – mówi Marczenko. Jej zdaniem przypadek szeregowego Zujewa jest tego ilustracją.Eksperci twierdzą, że przyczyną przemocy w rosyjskiej armii jest to, iż nie jest ona zawodowa i dobrowolna. – Najgorsza jest jednak postawa oficerów, którzy traktują żołnierzy jako źródło dochodów – podkreśla Marczenko.