Do zamachu doszło około południa na głównej ulicy Jerozolimy – Jaffa Road. Terrorysta wjechał na środek jezdni, staranował kilka samochodów i z impetem uderzył w wypełniony pasażerami autobus. Kilkunastotonowy pojazd przewrócił się na chodnik, miażdżąc przechodniów.
Terrorysta poczyniłby jeszcze większe zniszczenia (kierował się na targ), gdyby nie przytomność umysłu jednego z policjantów. Wskoczył on na schodek jadącej koparki i z bliskiej odległości strzelił dwa razy w głowę kierowcy. Przednia szyba koparki natychmiast zabarwiła się na czerwono, a bezwładne ciało terrorysty osunęło się na podłogę pojazdu.
Na miejsce ataku natychmiast przybyły karetki Czerwonej Gwiazdy Dawida. Ulica i chodniki były całe w odłamkach samochodowych szyb, ludzkiej krwi i benzynie. Leżący na ziemi ranni głośno wołali o pomoc. W zamachu zginęły trzy osoby, a 45, w tym wiele kobiet i dzieci, trafiło do szpitala. Stan kilku z nich jest krytyczny.
– To był pierwszy w historii zamach, w którym użyto sprzętu budowlanego – powiedział „Rz” rzecznik izraelskiej policji Mickey Rosenfeld. – Zamachowiec mieszkał we wschodniej, arabskiej części miasta. W przeszłości był notowany przez policję. Pracował na budowie, z której ukradł koparkę – dodał.
Do zorganizowania zamachu przyznały się trzy organizacje: Brygady Męczenników al Aksy, Galilejski Batalion Wolności i Powszechny Front Wyzwolenia Palestyny. Od ataku zdecydowanie odciął się natomiast Hamas, który niedawno zawarł zawieszenie broni z Izraelem. Mimo to jego przedstawiciel nie ukrywał zadowolenia. – To naturalna odpowiedź na zbrodnie okupanta – powiedział.