Turnieje wyłaniające rywala dla mistrza świata mają długą tradycję i niemały prestiż. Wydawało się dość długo, że nawet koronawirus nie spowoduje odwołania tej rywalizacji – 15 marca w Jekaterynburgu zaczęły się mecze ósemki arcymistrzów, nawet gdy już obowiązywała decyzja ministra sportu Rosji Pawła Kołobkowa o skasowaniu wszelkich międzynarodowych imprez w Rosji.
Międzynarodowa Federacja Szachowa (FIDE), której przewodniczącym jest wicepremier Federacji Rosyjskiej Arkadij Dworkowicz, dostała jednak pozwolenie specjalne i turniej, z pulą nagród w wysokości 0,5 mln dolarów rozpoczęto, w okolicznościach, które prowokowały komentatorów zarówno do wyrażania racjonalnych obaw o zdrowie uczestników, jak i złośliwości, wśród których były twitterowe wpisy w rodzaju: „Do ostatniego człowieka. Szachy. Gra prawdziwych mężczyzn".
Kwalifikację zdobyli Fabiano Caruana (USA, ranking 2842), który walczył z Carlsenem o tytuł dwa lata temu, Chińczycy Ding Liren (2805) i Wang Hao (2762), Rosjanie Aleksander Griszczuk (2777) i Jan Niepomniaszczij (2774), Holender Anish Giri (2763). Siódmym uczestnikiem był Francuz Maxime Vachier-Lagrave (2767) zastępujący Tejmura Radżabowa z Tadżykistanu, który, jako jedyny, odmówił startu ze względu na groźbę zarażenia koronawirusem. Ostatnim – Rosjanin Kirył Aleksiejenko (2698), który dostał, prawem gospodarzy, dziką kartę.
Wszyscy dotarli na czas, chociaż Ding Liren musiał przejść pod Moskwą dwutygodniową kwarantannę, a Francuz ledwie zdążył ze względu na trudności w transporcie lotniczym.
Miejsce wydawało się w miarę bezpieczne, Jekaterynburg leży za środkowym Uralem, do dnia rozpoczęcia turnieju nie wykryto tam osób zakażonych wirusem. Organizatorzy podjęli działania ochronne: w hotelu Hyatt Regency nie było publiczności, wszyscy zainteresowani (gracze, sekundanci, sędziowie, działacze i obsługa) byli badani przez lekarzy rano i wieczorem, wszyscy przeszli testy na obecność koronawirusa – pierwszego i dziesiątego dnia pobytu w Jekaterynburgu.