W bankach tłoczno jak nigdy latem. Ludzie sprawdzają historię transakcji, szukając tych, których nigdy nie zawierali. Wielu zostało bowiem obciążonych kosztami przez nieuczciwych oferentów z tysięcy działających w kraju call center.
Instytucje te weszły w posiadanie milionów danych osobowych oraz numerów kont bankowych i bez żenady ściągają pieniądze z kont swych ofiar. – Firma o nazwie Lotto Team zabrała z mojego konta 52,5 euro, mimo że odrzucałem wszystkie telefoniczne oferty uczestnictwa w grze – skarży się dziennikarzom Joachim Schwarz, bezrobotny z Kilonii. Rencistka Ingrid Richter odkryła ostatnio, że z jej konta zniknęło 70 euro. – W jaki sposób ktoś wszedł w posiadanie mojego numeru konta? – dziwi się. Nie wiedziała, że dane te są przedmiotem nielegalnego handlu.
– Oto trzy płyty z danymi osobowymi 6 milionów osób, w tym 4 miliony kont bankowych – mówił Gerd Billen, szef Federalnego Stowarzyszenia Central Ochrony Konsumentów. Kupił je w Internecie za 850 euro.
Od dawna tajemnicą poliszynela było, że telefoniczni sprzedawcy nabijają klientów w butelkę, ale nikt nie pytał, skąd mają numery kont bankowych. Dopiero gdy na biurku pełnomocnika ds. ochrony praw konsumenta w Szlezwiku-Holsztynie pojawiła się płyta z 17 tysiącami danych osobowych, sprawą zainteresowała się prokuratura. Przysłał ją pracownik jednego z call center, kopiując dane z banku danych firmy. Pragnął zwrócić uwagę na proceder handlu danymi osobowymi, wykradanymi nierzadko przez nieuczciwych pracowników. Sprawa trafiła do prasy i wywołała panikę klientów banków.
„Takiego skandalu jeszcze w Niemczech nie mieliśmy” – ocenia „Der Spiegel”. Zdaniem specjalistów z różnych instytucji wyciekły dane osobowe 15 – 20 mln obywateli. Niektóre firmy same sprzedają informacje o klientach. Zestaw kompletnych, w pełni sprawdzonych danych jednej osoby kosztuje 1 euro. Telefoniczni sprzedawcy zarabiają potem miliony, dzwoniąc do potencjalnych klientów z rozlicznymi ofertami. Samo podjęcie rozmowy traktują przy tym jako zgodę na zawarcie transakcji. – Chodzi najczęściej o 30 – 100 euro, które ściągają z kont bankowych – tłumaczy Gerd Billen.