Juszczenko groził wczoraj rozwiązaniem Rady Najwyższej i rozpisaniem przedterminowych wyborów. Jego zdaniem Blok Julii Tymoszenko dokonał przewrotu politycznego i już zdecydował się na sojusz z opozycyjną prorosyjską Partią Regionów i z komunistami. – Podstawą takiego porozumienia nie są interesy ukraińskie – ostrzegał prezydent.
Julia Tymoszenko odpierała jego zarzuty. – Nie ma alternatywy dla demokratycznej koalicji. Oczekujemy, że nasi sojusznicy nie dadzą się zwieść prowokacjom i nie będą realizowali scenariusza napisanego w sekretariacie Juszczenki – podkreślała.
Premier żąda od otoczenia prezydenta przeprosin za os- karżenie jej o zdradę interesów Ukrainy. Zarzut ten pojawił się w związku z milczeniem szefowej rządu w sprawie konfliktu w Gruzji. Współpracownicy Juszczenki oskarżyli ją o zmowę z Rosjanami. Za powstrzymanie się od krytyki postępowania Moskwy miała otrzymać obietnicę poparcia w wyborach prezydenckich.
– Ludzie Juszczenki stale szukają pretekstów do oskarżania Tymoszenko. Nawet tam, gdzie nie sięgają jej kompetencje. Tak było na przykład po wybuchu amunicji w jedynym ze składów wojskowych, za który powinno ponieść odpowiedzialność Ministerstwo Obrony podlegające prezydentowi – bronił Julii Tymoszenko Ołeksandr Hudyma, jej doradca ds. bezpieczeństwa energetycznego.
Otoczenie żelaznej Julii twierdzi, że to prezydent przyczynił się do rozpadu prozachodniej koalicji. – Dowiedzieliśmy się, że Juszczenko osobiście dzwonił do deputowanych swojej partii – Naszej Ukrainy. Targają nim emocje. Nie myśli o niczym innym, jak o kolejnej kadencji – mówi „Rz” Hudyma. – Oskarżenia o zdradziecki sojusz z Partią Regionów i komunistami są bezpodstawne.Głosowaliśmy tylko wspólnie na projekty ustaw dotyczących interesu państwa – podkreśla.