55-letni Petraeus przekazał dowództwo wojsk w Iraku swemu zastępcy, generałowi Raymondowi Odierno. Wielu ekspertów wojskowych twierdzi, że Irak opuszcza jedyny dowódca, który odniósł zwycięstwo w „wojnie z terroryzmem”. – Petraeusa można porównać do generała Eisenhowera, który wyzwolił Europę. Oczekuję, że – podobnie jak Eisenhower – będzie kandydował na prezydenta USA – mówi „Rz” Paul Beaver, ekspert Komisji Obrony brytyjskiej Izby Gmin.
Inni oponują. – Nie można powiedzieć, że to Petraeus ustabilizował Irak. Po prostu trafił tam we właściwym momencie – uważa prof. Gareth Stansfield z think-tanku Chatham House, cytowany przez „The Telegraph”.Na swoje „5 minut” w Iraku Petraeus ciężko harował przez wiele lat. Ukończył akademię West Point w 1970 roku, w czasie amerykańskiej interwencji w Wietnamie. Porażka Amerykanów skłoniła go do studiów nad zasadami wojny partyzanckiej. Napisał o niej dwie opasłe prace. Podczas ćwiczeń uległ dwóm poważnym wypadkom – otrzymał postrzał w pierś, i połamał sobie miednicę, skacząc na spadochronie.
Podczas inwazji na Irak w 2003 roku dowodził 101. Dywizją Powietrzną, która zajęła święte miasto szyitów Nadżaf. Sprawując władzę nad miastem, zrozumiał, że Amerykanie mają za mało żołnierzy, by kontrolować kraj, a sytuację pogarsza jeszcze zlikwidowanie przez nich z dnia na dzień saddamowskiej administracji. – W odróżnieniu od większości dowódców USA pojął, że działania militarne muszą być równoważone politycznymi – mówi Beaver.
Latem 2006 roku, gdy co miesiąc ginęło w Iraku 2,5 tysiąca cywilów, prezydent George W. Bush nakazał wojsku opracować nową strategię. Kilka miesięcy później nad Zatokę Perską przybyło 30 tysięcy nowych żołnierzy, a dowodzenie całą armią powierzono Petraeusowi.
– Musimy żyć z ludźmi, których mamy chronić – mówił żołnierzom generał. Żołnierze, którzy mieli teraz pełnić potrójną rolę „wojownika-budowniczego-dyplomaty”, zostali wysłani na ulice irackich miast we wspólnych patrolach z Irakijczykami. Szczęśliwie dla Petrae-usa ta nowa taktyka zbiegła się ze zmianą nastrojów w irackim społeczeństwie. Generał dostrzegł, że świeccy sunnici są coraz bardziej przerażeni fanatyzmem islamskich bojowników. Wyciągnął rękę do sunnickich przywódców i zaczął uzbrajać plemiona, które zadeklarowały chęć samoobrony przed rebeliantami. Zrozumiał też, że opór sunnitów wobec Amerykanów wynika z ich obaw przed zdominowaniem przez wspieraną przez USA szyicką większość.Według prof. Stansfielda, generał po prostu pojawił się w Iraku w momencie, gdy sytuacja zaczęła się poprawiać: – Konflikt między szyitami a sunnitami wygasał, a różne, zawarte wcześniej ugody polityczne, zaczęły przynosić owoce – mówi.