Wyborczy test reżimu

Sprawny przebieg głosowania był gestem Aleksandra Łukaszenki w stronę Zachodu. Obserwatorzy podkreślają jednak, że cały proces wyborczy na Białorusi nie miał wiele wspólnego z demokracją

Aktualizacja: 29.09.2008 09:42 Publikacja: 29.09.2008 02:52

Wczorajsza manifestacja w Mińsku. Pierwszy raz od dawna Aleksander Łukaszenko nie wysłał przeciw pro

Wczorajsza manifestacja w Mińsku. Pierwszy raz od dawna Aleksander Łukaszenko nie wysłał przeciw protestującym milicji

Foto: AFP

Nigdy dotąd wybory do białoruskiej Izby Reprezentantów nie przyciągały takiej uwagi Zachodu. – W naszym kraju wszyscy wiedzą, że parlament ma bardzo ograniczone kompetencje. O wszystkim decyduje prezydent – powiedziała „Rz” szefowa Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Tatiana Proćko.

Według organizacji podczas głosowania widać było „pewne pozytywy”. Pierwszy raz od lat w lokalach wyborczych nie sprzedawano wódki. W komisjach postawiono stoły z napisem „obserwatorzy”. Nie doszło też do większych incydentów. Zdaniem Proćko władze rzeczywiście postanowiły, że te wybory odbędą się w sposób bardziej demokratyczny niż dotąd.

Według części ekspertów w ten sposób reżim Aleksandra Łukaszenki robi gest w stronę Zachodu, z którym chce się porozumieć po inwazji Rosji na Gruzję. Również Białoruś miała przestraszyć się imperialnych ambicji Kremla. Prezydent uwolnił więc więźniów politycznych, a wczoraj zapewniał, że „jeżeli wybory pójdą gładko, Zachód uzna Białoruś”. – Dyktator? Ostatni dyktator? Niech będzie – żartował Łukaszenko na konferencji prasowej, przypominając, jak w 2005 r. nazwała go szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleezza Rice.

– Nie dajmy się zwieść. Niedziela była tylko ostatnim dniem długiego procesu wyborczego. Wcześniej było znacznie gorzej. Opozycja nie miała dostępu do mediów, a prowadzenie kampanii przez niezależnych kandydatów było niemal niemożliwe – podkreśla Paweł Kowal z PiS, który był na Białorusi jako obserwator z ramienia OBWE.

Wieczorem w Mińsku rozpoczął się wiec kilkuset zwolenników opozycji. W rękach trzymali transparenty: „Nie dla farsy”, „Łukaszenko ostatnim dyktatorem Europy”. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że żaden z niezależnych kandydatów nie dostał się do parlamentu.

Nigdy dotąd wybory do białoruskiej Izby Reprezentantów nie przyciągały takiej uwagi Zachodu. – W naszym kraju wszyscy wiedzą, że parlament ma bardzo ograniczone kompetencje. O wszystkim decyduje prezydent – powiedziała „Rz” szefowa Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Tatiana Proćko.

Według organizacji podczas głosowania widać było „pewne pozytywy”. Pierwszy raz od lat w lokalach wyborczych nie sprzedawano wódki. W komisjach postawiono stoły z napisem „obserwatorzy”. Nie doszło też do większych incydentów. Zdaniem Proćko władze rzeczywiście postanowiły, że te wybory odbędą się w sposób bardziej demokratyczny niż dotąd.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017