Jest też ekspertem do spraw Polski i od czterech lat pełni funkcję koordynatora niemieckiego rządu ds. kontaktów z naszym krajem. Zna go doskonale. Studiowała w Polsce w latach 60. Zafascynowała ją filozofia Leszka Kołakowskiego, któremu poświęciła pracę magisterską. Mówi świetnie po polsku. Rozstała się właśnie z Uniwersytetem Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, którym kierowała przez lata. Ale bliska współpraca Viadriny z Collegium Polonicum w Słubicach jeszcze bardziej zbliżyła Gesine Schwan do naszego kraju.

Wyboru prezydenta dokona w maju przyszłego roku Zgromadzenie Narodowe złożone z przedstawicieli dwóch izb parlamentu oraz elektorów z niemieckich landów. Kandydatów jest trzech, ale liczą się jedynie Gesine Schwan oraz obecny prezydent Horst Köhler. Z Köhlerem przegrała w 2004 roku, ale teraz układ sił może być inny.

Oboje mają w pewnym sensie polskie korzenie. Köhler urodził się w Skierbieszowie na okupowanej przez Niemcy Zamojszczyźnie w rodzinie niemieckich przesiedleńców z terenów dzisiejszej Mołdawii. Z kolei babka Schwan pochodzi z Lublińca na Górnym Śląsku.

Pani Schwan wstąpiła do SPD, dostrzegając przed laty w polityce wschodniej Willy'ego Brandta zapowiedź pojednania niemiecko-polskiego. W ostatnich latach angażowała się mocno po stronie Polski w konfrontacji z Eriką Steinbach i jej projektem Centrum przeciwko Wypędzeniom. – Są w Polsce politycy, którzy instrumentalizują historyczną wrażliwość polskiego społeczeństwa i wykorzystują ją do własnych celów. Tak czyni zresztą pani Steinbach w Niemczech. Ale proces ten nie rozpoczął się po polskiej stronie – powiedziała „Rz” po powołaniu jej na stanowisko koordynatora ds. kontaktów z Polską. Nie szczędziła później krytycznych uwag pod adresem PiS i jego przywódców.

Gesine Schwan nigdy nie była i nadal nie jest politykiem. Jest politologiem i profesorem. Swe poglądy prezentuje w sposób pozbawiony partyjnej retoryki. Elokwentna, rzeczowa, o wielkiej wiedzy, co doceniają media.